Autor | Wiadomość |
---|
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Czw Kwi 21, 2016 11:51 am | |
| Jej historia faktycznie nie była zbyt zwyczajna. Niewiele osób zostaje przecież wychowanych w leśnej chacie przez samotną wiedźmę, aby potem ruszyć w podróż po świecie. Chciała jednak sprawić, by zrozumiał wszystko i poznał jej przeszłość – chociaż tyle mogła zrobić. Nie była pewna czy jej szczerość wystarczy by poprawić w jakiś sposób los innych magów, warto jednak było spróbować. - Ludzie i bezpieczeństwo nie zawsze idą w parze. – odpowiedziała filozoficznie. Oczywiście nie chciała generalizować, nie każdy wieśniak czy kupie gotów był sprzedać ją templariuszom, nie każdy człowiek z mieczem chciał go użyć do skrócenia jej o głowę. Mimo wszystko to właśnie ludzie knuli i kłamali, czego nigdy nie robiły zwierzęta. Jeśli szanowało się je i rozumiało sygnały, które wysyłały, możliwa była pokojowa egzystencja. Nawet drapieżniki, otrzymawszy pomoc, potrafiły nieraz okazać wdzięczność. Zdolności tej do tej pory nie opanowali niektórzy przedstawiciele gatunku, który hucznie tytułował się władcą Thedas. Faktycznie, jej matka miała nosa do takich spraw. Zresztą Hessa odniosła wrażenie, że kobieta znała się na wszystkim. Posiadała wiedzę na temat lasu i jego mieszkańców, umiała przyrządzać najróżniejsze wywary i mikstury, władała magią lepiej niż jakikolwiek inny apostata i wiele więcej. Do tego, choć obie mieszkały w odosobnieniu wydawała się wiedzieć naprawę dużo o świecie poza Mokradłami. - Nauczyła mnie tego moja matka, choć może poprawniej byłoby nazywać ją raczej moją opiekunką. Przygarnęła mnie, gdy byłam jeszcze dzieckiem i wychowała jak własną córkę. Opórcz niej były też oczywiście duchy. Po raz pierwszy mówiła o tym komuś innemu, niż duchy. Z nimi zresztą rozumiała się niemal bez słów, z ludźmi było inaczej. Chciała przekazać obraz matki takiej, jaką sama zapamiętała, a nie „wiedźmy z dziczy”. Hessa nie miała problemu z byciem swego rodzaju obiektem badań, zresztą była na tyle pogrążona we własnych myślach, że ledwo zauważyła zmianę w jego podejściu. Jej rozmówca używał wielu ogólników – daleki kraj, długa droga. Czy jego zadanie wymagało pewnej dozy dyskrecji czy zwyczajnie nie chciał o tym mówić? Pozostawało jej spróbować się domyślić skąd przybył drogą dedukcji. Mogła z pewnością wykluczyć Ferelden, nie miał też raczej na myśli Orlais. Wciąż pozostawało jednak tyle możliwości: Nevarra, Wolne Marchie, Tevinter, Antiva, Rivan, Anderfels. Po jej minie można było poznać, iż nie była usatysfakcjonowana jego odpowiedzią i własną porażką w domyślaniu się skąd mógł przybył – było zwyczajnie zbyt wiele opcji. |
| | |
Cedric - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Pią Kwi 22, 2016 4:56 pm | |
| Czy ludzie i bezpieczeństwo nie zawsze szli w parze? Tak, tutaj miała rację. Szczególnie, gdy napada cię zgraja templariuszy pragnących jedynie twojej śmierci lub grupa wieśniaków z widłami. Oni chcieli... w sumie chyba tego samego, co templariusze. Najlepiej było usunąć rzekome zagrożenie, które stanowił dla społeczeństwa mag i to nieważne, skąd się wywodził, co myślał, co robił. Liczyło się to, że jest niebezpieczny. Widły też były niebezpieczne, a nikt ich nie eksterminował... - To prawda, ale nie powiedziałbym, że to także jest bezpieczne miejsce. Bez ludzi. Choć kto wie - odparł, wzruszając ramionami. Nie mógł wypowiedzieć się na temat rozumienia zwierząt, bo sam musiał się przed nimi bronić, a najlepiej ich unikać, przynajmniej w większości przypadków. Polowanie na wiewiórki i inne gryzonie zmuszało go do bezpośredniego obcowania z fauną w głuszy. Wysłuchał uważnie tego, co mówiła dziewczyna. Czyżby była wychowanką tzw. wiedźmy? Prosty lud potwornie się ich bał, jak gdyby porywały im dzieci, a potem robiły sobie z nich obiady... Kto wie? Może było w tym jakieś ziarno prawdy, jak we wszystkich opowieściach? - Jesteś sierotą? - spytał, chcąc się upewnić. - Duchy? Duchy czy demony? Kto? Co? Zauważył w końcu, że dziewczęciu jego wymijająca odpowiedź się nie spodobała, postanowił ją więc jakoś urozmaicić. - Pochodzę z Tevinter i moi przełożeni wysłali mnie tu, bym dowiedział się jak najwięcej o życiu tutejszych magów. Widzę już, że nie jest łatwe, bo sam go doświadczam od ponad roku - dodał. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Pią Kwi 22, 2016 6:39 pm | |
| Hessa mogła się pochwalić niezwykłym szczęściem jeśli chodzi o kontakty z ludźmi. Oprócz kilku potyczek z templariuszami, w czasie których salwowała się ucieczką w zwierzęcej postaci, raczej nie spotkało ją nic przykrego. Jej rozmówcom zwykle miękło serce, gdy dowiadywali się, że jest bezdomną sierotą podróżującą do większego miasta w poszukiwaniu zatrudnienia. Część nawet oferowała jej dach nad głową i strawę w zamian za pomoc na roli czy pracę w karczmie. Niestety z wiadomych względów nigdy nie podjęła osiadłego trybu życia, choć była w stanie dostrzec jego uroki. Była jednak uparta – musiała znów zobaczyć matkę, choćby musiała w tym celu poświęcić wiele lat swego życia. Choć musiała przyznać, że jej matka posiadała wiele sekretów, to oskarżanie jej o porywanie i zjadanie dzieci uznawała za niezwykle niegrzeczne i niesprawiedliwe. Podczas całego swego życiu u jej boku niemal zawsze pomagała w przyrządzaniu posiłków i nigdy nie składały się one z ludzkich latorośli. Oczywiście, zdarzało się tam mięso innych gatunków, ale i ono było często ograniczane na rzecz potraw jarskich. - Chyba tak można powiedzieć... – odpowiedziała, nieco bez przekonania. Nigdy nie myślała o sobie w ten sposób, w końcu widywała sieroty w czasie swej wędrówki i przedstawiały obraz zupełnie dla niej nieznany – wychudzone, brudne, w podartych ubraniach błąkały się po zabłoconych ulicach. Ona zawsze miała bliską osobę, do której mogła się zwrócić i niemal nigdy nie myślała o swym pochodzeniu – to na Mokradłach było jej miejsce. Miała świadomość, iż została przygarnięta, ale nie czuła żalu do swej biologicznej rodziny. Po pierwsze sprawili, że trafiła w odpowiednie ręce, a po drugie w jej wspomnieniach wciąż wyraźny pozostawał obraz kłębów dymu na horyzoncie i zagniewana twarz jej matki. - Tak, duchy. Istoty zza Zasłony, które potraktowane z dobrocią i szacunkiem odwdzięczają się tym samym. Czyżbyś nigdy z nimi nie rozmawiał? Wyglądała na autentycznie zdziwioną i poruszoną. Pomimo tego, iż oboje byli magami, to jednak zdawał się tracić jedną z największych zalet posiadania tego daru – nawiązanie bezpośredniego kontaktu z niematerialnymi bytami z Pustki. - Tevinter... Nigdy nie myślałam, że spotkam kogoś z tak odległego i niezwykłego kraju. A więc to prawda, że magowie mają tam więcej swobód? Kiedyś czczono tam smoki, prawda? Miała jeszcze parę pytań, ale powstrzymała się. W końcu niektóre z nich mogłyby zostać uznane za nieuprzejme, jej wiedza o tym egzotycznym kraju była oparta niemal wyłącznie na plotkach i pomówieniach. Nie wierzyła jednak w negatywny obraz, jaki malowali niektórzy. W końcu również jej osoba, zdaniem ciemnego ludu, była niegodna stąpania po tej ziemi. |
| | |
Cedric - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Pią Kwi 22, 2016 8:25 pm | |
| Została przygarnięta, więc, rzeczywiście, można było chyba powiedzieć, że nie miało to aż tak wielkiego znaczenia. To cud, że nie złapali ją templariusze. To cud, że rozmawiała tu właśnie z nim jak gdyby nigdy nic. Ta część Thedas zadziwiała go dosłownie z każdym dniem. Ach, mówiła o Pustce. Powinien się domyślić, ale chyba był już zbyt zmęczony. Skrzywił się nieco. - Niewiele rozmawiałem z duchami. Rzadko w ogóle odwiedzam Pustkę. Niestety, pewne wydarzenia sprawiły, że nie mam zbyt wielkiej ochoty do podróżowania w tamto miejsce - powiedział ze spokojem. Tłumienie niektórych emocji opanował do perfekcji, tym bardziej, że zdarzenia z dawnych lat zaczęły się zacierać. Niektórzy magowie uciekali do Pustki przed światem zewnętrznym, czując się tam lepiej, odnajdując swoje prawdziwe "ja". Cedric nie mógł tego powiedzieć o sobie. O ile samą wiedzę na temat posiadał dość sporą, o tyle raczej uzyskał ją z ksiąg i rozmów ze swoimi mistrzami. Czasem wmuszano w niego podróż do TAMTEGO miejsca, a on szedł tylko w momencie, w którym rzeczywiście było to istotne. Katorga nastręczyła mu wystarczająco wielu problemów i to nie w związku z jego brakiem przygotowania, ale raczej... z tym, co proponował mu demon i co doprowadziło do utrudnienia jego próby. Wyszedł z niej zwycięsko, ale strach pozostał. Przez to też prawdopodobnie nie tykał prawie nic, co miało jakikolwiek związek z demonami. Karcił się w myślach za tę bezmyślność - właśnie ten brak wiedzy doprowadził go do tak nieprzyjemnego spotkania z demonem. Utkwił wzrok gdzieś w przestrzeni, rozmyślając nad tym, co powiedziała mu dziewczyna. W końcu otrząsnął się, żeby jej odpowiedzieć: - Ach, nie... znaczy tak, rozmawiałem, ale nieczęsto mi się to zdarza. Od tego momentu zdawał się poddenerwowany i niespokojny, jakby latała wokół niego jakaś osa. Zdawało się, że zaczął również zwracać większą uwagę na świat zewnętrzny. Każdy dziwny szmer traktował jako zapowiedź zagrożenia, choć to znikąd nie nadchodziło. - Tak, tym krajem rządzą magowie, nic więc dziwnego, że są o wiele swobodniejsi i... tak, przez to świat oskarża nas o nadejście Plag. I o zniszczenie Złotego Miasta w Pustce. O wszystko, co możliwe - stwierdził gorzko. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Pią Kwi 22, 2016 8:52 pm | |
| Wiele wydarzeń w jej życiu można było określić jako cud, jednak ona nie lubiła tego stwierdzenia. Zbyt często niosło ono ze sobą przesłanki religijne. Jak można się domyśleć, Hessa nie należała do zagorzałych wyznawców Stwórcy. Przez długi czas w ogóle nie miała kontaktu z jakąkolwiek wiarą, a poznając świat przez obserwacje i rozmowy, między innymi z Duchami Mądrości, poznawała go w sposób dość racjonalny. Nawet jeśli jakimś elementem świata rządziła magia, to była ona wyczuwalna i oczywista. Jednak Stwórca, jako niewidzialny i wszechpotężny byt, po prostu do niej nie przemawiał. Jeśli faktycznie był taki wszechmocny i kochał ludzi, to dlaczego pozwalał im na tyle cierpienia? Czemu nie powstrzymał ich samych przed niszczeniem się nawzajem i sprowadzaniem chaosu na ten świat? A przede wszystkim dlaczego jego wyznawcy z takim zapałem zabijali magów? Zwykle gdy miała jakieś wątpliwości i pytania wystarczyło porozmawiać z odpowiednimi osobami, a wtedy wszystko stawało się jasne. W tym przypadku jednak jakakolwiek polemika kończyła się na jeden z dwóch sposobów: albo tworzyła więcej pytań, niż odpowiedzi, albo rozmówca Hessy oskarżał ją o herezję. Dostrzegła zmianę w jego zachowaniu. Wyglądało na to, że temat był dla niego w jakiś sposób niewygodny. Ona sama, choć była świadoma zagrożeń czyhających na nieostrożnego maga w Pustce, to nie wyobrażała sobie innego życia. Oczywiście nigdy nie słyszała o Katordze, co mogło w dużej mierze tłumaczyć jej pozytywny stosunek do bytów zza Zasłony. - Nigdy nie miałam innych bliskich niż moja matka. Duchy stały się dla mnie jedynymi rozmówcami, którzy cierpliwie odpowiadali na moje pytania i pomagali rozwiać wątpliwości. Teraz zostały mi tylko one. Chciała swymi słowami jakoś zmienić jego stosunek do Pustki, skończyło się jednak na tym, iż poruszyła temat którego nie chciała wspominać. Świadomość, iż matka odeszła z jej winy i bolesna pustka jaka po niej pozostała uderzyła ją ze zdwojoną siłą. Teraz, gdy mówiła o wszystkim szczerze jak nigdy dotąd, musiała również przestać odpychać od siebie niechciane myśli. Uśmiech malujący się do tej pory na jej twarzy zniknął. Kraj którym rządzą magowie musiał być niesamowity. Nie musiałaby się tam nigdzie ukrywać, mogłaby swobodnie zdobywać wiedzę. Kto wie, może nawet ktoś posiadałby jakieś sprawdzone informacje na temat tzw. „wiedźm”. Może nawet o tej jednej konkretnej, którą ona pragnęła odnaleźć. - Oskarżanie o wszystko, co możliwe brzmi znajomo. – zaśmiała się. - Chociaż mnie obrywa się raczej za mniej imponujące rzeczy, na przykład porywanie i zjadanie dzieci czy zwodzenie mężczyzn i topienie ich na bagnach. |
| | |
Cedric - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Sob Kwi 23, 2016 12:09 am | |
| Nawet, gdyby bardzo nie chciał, nie potrafił teraz odpędzić swoich myśli do Pustki. Od podróży po tamtejszych drogach, podziwianiu dziwnych roślin, mijaniu duchów, które krzyczały w jego głowie, a także od ziejącej przepaści powstałej między nim, a demonem, do którego miał się dostać. Miał zabić tę dziwną część siebie. Tak, tak to odczuwał. Tym bardziej, gdy potwór krzyczał i patrzył na niego, jakby znał go przez całe życie. Jakby tylko czekał na dzień ich spotkania. A jego propozycja... Z zamyślenia znów wyrwały go słowa dziewczyny. - Co się stało z twoją matką? - spytał, chcąc od razu rozwiać wątpliwości. Być może będzie umiał jej jakoś pomóc...? Ech, jeśli w ogóle zdoła. Prawda była taka, że nie dało się zbawić całego świata, chyba że było się Andrastą i słyszało się Stwórcę. On go nie słyszał, więc sprawa od razu się rozwiązywała. Z drugiej strony nie chciał zostawić jej samej... nie teraz, kiedy on także przestał być choć przez chwilę sam. Uśmiechnął się pod nosem na wypowiedź Hessy. Oj, miała pewnie sporo racji w tym, co mówiła, postanowił więc dać ujście swojej ciekawości, ale i obudzić w sobie resztki dobrego humoru: - A robiłaś to kiedyś? Zwodzenie mężczyzn i topienie ich w bagnach brzmi świetnie - odparł, udając kompletnie poważnego. - Wiesz, dla przykładu, kilku templariuszy w zasysających ich błocie... Taaak, to byłby przemiły widok. Obdarzył młodą lekkim uśmiechem, czując, że jest mu nieco lepiej. - Co więc potrafisz, skoro nie wodzić na manowce? |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Sob Kwi 23, 2016 12:35 pm | |
| Jak mogła mu wyjaśnić co się właściwie stało z jej matką? Pomimo dobrych chęci nie znał tej kobiety, nigdy nie dane mu było odczuć tej niezwykłej aury ją otaczającej i poczucia bezpieczeństwa, jakie dawały jej ramiona. Gdyby powiedziała mu po prostu, że matka pewnego dnia zwyczajnie zniknęła, zostawiając ją samą przeciwko wszystkim niebezpieczeństwom świata uznał by ją za wyrodną opiekunkę. Zbyt łatwo było oceniać innych, postrzegać świat w czerni i bieli. Nie chciała by ktokolwiek źle wyrażał się o kobiecie, która jako jedyna okazała jej ciepło i nauczyła wszystkiego co Hessa umiała. - Byłam... - zawahała się. - Jestem głupią dziewczyną. Nie umiała docenić tego co dostała od losu i teraz pozostaje mi tylko liczyć na przebaczenie. Tak było łatwiej – przedstawić siebie jako głównego winowajce całej tej sytuacji, mieć żal tylko do własnej osoby. W końcu każda matka jest w oczach swego dziecka niemal bogiem i Hessa nie była w stanie dopuścić do siebie myśli, że tamta swym zniknięciem chciała ją skrzywdzić. Musiała wierzyć, że ta rozłąka miała jakiś sens. - Topienie ludzi na bagnach brzmi jak marnotrawstwo zupełnie zdatnych do użytku mężczyzn. Starała się zachować jak najbardziej poważny ton, jednak pod koniec wypowiedzi musiała już zagryzać policzek, by nie roześmiać się. Nawiązywała oczywiście do kolejnej z plotek, zgodnie z którymi wiedźmy prowadziły dość bujne życie erotyczne. O ironio, sama nigdy nawet się nie całowała. - Nie znam zbyt wielu naukowych terminów, żeby wyjaśnić co potrafię. Magia, której mnie nauczono, opiera się w dużej mierze na instynktach i naturalnym przepływie energii. Korzystam z mocy, którą oferuje Pustka, rozmawiam z duchami, znam parę zaklęć oszałamiających. Umiem też zmieniać postać. Nie widziała powodu dla którego miałaby pozostawiać swe umiejętności w tajemnicy. Jeśli miał złe zamiary mógł je zrealizować już dawno, a jednak rozmawiał z nią. Zresztą miała nadzieję, że oboje mogą się od siebie czegoś nauczyć. W końcu sztuka magii różniła się w zależności od regionu i praktykującej ją osoby.
|
| | |
Cedric - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Sob Kwi 23, 2016 4:44 pm | |
| Głupią to pewnie trochę za dużo powiedziane, choć Cedric akurat nie powinien wypowiadać się w tej kwestii. Każdy miał jakieś żale do siebie, wszyscy zrobili wszak kiedyś coś, czego żałowali, mag jednak nie spodziewał się, żeby właśnie ta, znajdująca się przed nim dziewczyna, mogła komukolwiek wyrządzić jakąś szkodę. Widocznie się mylił. Z jej słów wynikało, że opiekunka opuściła ją z jej winy. - Zdenerwowałaś ją czymś? Chcesz to naprawić? - spytał jeszcze dla pewności, chcąc dokładniej rozeznać się w wersji Hessy. Potem wrócił do tematu, który dane im było niedawno rozpocząć: - Och, niektórzy, owszem, są zdatni do użytku, ale większość to istoty bezrozumne, którym w głowach tylko dziewki i własne obejście - odparł z przekąsem. - Brzydzę się tymi, którzy mamią tych półgłówków za pomocą magii krwi... Jakby mało była już zła w tym świecie. Znalazł się zbawca. Mag z Tevinter, najgorszy z najgorszych. Pewnie dla ludów z innych krajów był tym, kim Andrasta dla większości Tevinterczyków w dawnych czasach - persona non grata. Czy ktokolwiek stąd w ogóle chciał jego pomocy? Zresztą, jak miał im pomóc? Sam wciąż nie za bardzo rozumiał swoją rolę w tej układance. Jego przełożeni mówili mu niewiele, dawkowali informacje, starali się ukryć przed nim jak najwięcej, jednocześnie odsłaniając tyle, ile było mu potrzebne do wykonania zadania. Jakiego zadania? Czy prócz infiltracji chodziło o coś więcej? Pokiwał głową, słysząc opis umiejętności Hessy. - Zmieniać postać? - wyraźnie zainteresował go ten temat. - Słyszałem, że niewielu posiadało taką zdolność. Jakie postaci potrafisz przybierać? |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Sob Kwi 23, 2016 5:25 pm | |
| Faktycznie wyglądała dosyć niewinnie, ale czy nikt nie mówił Cedricowi, by nie oceniać książki po okładce? Równie dobrze mogła być knującą na prawo i lewo wiedźmą, która dla zachowania urody kąpie się w krwi dziewic. Tym razem jednak wygląd ciepłej kluchy odpowiadał wnętrzu danej osoby – Hessa była osobą spokojną, pozytywną i raczej niewinną. Świat nie miał zbyt wielu okazji by skrzywić jej psychikę i zmusić do dramatycznych decyzji. Czasem mogła nieco popłakać czy poużalać się nad sobą, nie zmieniało to jednak jej charakteru. - Moja matka się nie denerwuje, ja ją po prostu zawiodłam. Pragnę to naprawić, ale dobre chęci nie zawsze wystarczają. Nie dość, że była zagubiona w tym świecie, to jeszcze nie bardzo wiedziała co ma dokładnie zrobić, by znów spotkać swą opiekunkę. Mogła zdobywać wiedzę, stawać się coraz potężniejsza i nawiązywać nowe znajomości, ale czy to wystarczy? Gdyby tylko dostała jakieś instrukcje, choćby jedną wskazówkę co ma zrobić. Ale teraz była zdana zupełnie na siebie – właśnie na tym polegała ta próba. Czy to było właściwie określenie? Nie wiedziała czy jeśli zawiedzie oczekiwania matki ta już nigdy się z nią nie skontaktuje. A może lepiej byłoby nazwać to nauką, po której przyswojeniu wrócą do dawnego życia? Nie, niż już nie będzie takie same. Właśnie to jej opiekunka osiągnęła zostawiając ją – zmieniła dziewczynę i ta coraz lepiej rozumiała, że nie może funkcjonować tak jak dawniej. Samotna chatka na Mokradłach nie wystarczyłaby już jej, nawet jeśli czekałaby tam na nią najukochańsza osoba na świecie. - Nie potrzeba magii krwi do omamienia ich. Ba, niektórzy nie potrzebują nawet konkretnej zachęty, ani zgody... Samotna dziewczyna miała wiele okazji by przekonać się, jak upierdliwi potrafią być niektórzy adoratorzy. Gdyby nie jej zdolności magiczne z pewnością miałaby za sobą chociaż kilka nieprzyjemnych doświadczeń. Odruchowo wróciła myślami do wydarzenia, które ostatecznie przesądziło o zniknięciu jej matki – nocnego spaceru z ledwo poznanym mężczyznom. W jej pamięci wciąż świeże było wspomnienie jego dłoni zaciśniętych na jej nadgarstkach. Chociaż umiałaby się z pewnością obronić, to sama myśl co mogłoby się wydarzyć przyprawiała ją o dreszcz. - Tak jak wszystko w moim życiu, tak i tą wiedzę przekazała mi matka. Zwierzęta jednak wybrałam sama – sowa i niedźwiedź. |
| | |
Cedric - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Pon Kwi 25, 2016 9:46 pm | |
| Następowały kolejne etapy zdziwienia. Zawiodła? Nie nazbierała wystarczająco ziół? Uciekła z domu? O cóż mogło chodzić? Cedric nie chciał chwilowo w to wnikać. Oboje jeszcze nie znali się na tyle, by poruszać dogłębne sprawy osobiste, mogli je więc odłożyć na bok i skupić się na konkretach. - Och, przynajmniej w stosunku do młodych dziewcząt i ładnych chłopców. Ci starsi muszą posiłkować się innymi sposobami, by zdobyć sobie... hmm, względy gawiedzi - odparł dość smętnie. Na jego dłoni znów pojawił się płomyk, który przeskakiwał między jego palcami, gdy ten poruszał ręką, jakby chciał ją obejrzeć z każdej strony. Była to swego rodzaju rozrywka - nic innego mu wszak nie pozostało. Małe życiowe radości. Sowa i niedźwiedź? Ciekawy dobór. - Hmm, oznacza to, że posiadłaś zarówno przestworza, jak i ogromną siłę. To mądry wybór. Daje możliwość przetrwania w trudnych warunkach - rzucił, zastanawiając się nad konkretnymi zdolnościami dziewczyny. Jeszcze nie spotkał żadnego zmiennokształtnego. Ciekawość o rozpierała, ale nie chciał prosić dziewczyny teraz, by pokazywała swoje umiejętności. Możliwe, że okażą się jej potrzebne później... Cokolwiek. Nie znał się na tym, nie wiedział, ile sił potrafi odebrać taka przemiana. Teraz powinien zadać w końcu te mniej przyjemne pytania. - Zapewne natknęłaś się na jakichś templariuszy. Jak udało ci się uciec? Odnoszę wrażenie, że w tym kraju są jakąś bandą niepokonanych. Wyciszanie magii... - westchnął. Przechodził go dreszcz na samą myśl o tym, co się stanie, jeśli go złapią. Bał się nawet myśli o kolejnym spotkaniu z nimi. Poprzednio udało mu się uciec, ale to było jednorazowe. Taka sytuacja może się nie powtórzyć. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Wto Kwi 26, 2016 1:52 pm | |
| Jej porażka była o wiele większa i bardziej dotkliwa, niż Cedric sobie wyobrażał. Cała jej egzystencja zdawała się być porażką w oczach matki, jej nauki nie wystarczyły by wykształcić dostatecznie doskonałą osobę. Właśnie tak postrzegała to Hessa – może gdyby bardziej się postarała, była bardziej podatna na uwagi i rady, może wtedy nie byłaby teraz w tym miejscu. Zamiast tego siedziałaby pośród skór i pstrokatych kocy, pijąc świeżo zaparzoną ziołową herbatkę i podziwiając zgromadzoną na pułkach chaty kolekcje kolorowych kamieni i piór. Nie chciała jednak rozważać teraz możliwe scenariusze, w końcu przeszłość dawno minęła i nie mogła zostać zmieniona. Zbytnie rozwodzenie się nad nią nie mogło przynieść nic dobrego. Przekrzywiła nieco głowę, z zainteresowaniem obserwując płomień tańczący na jego dłoni. Wystarczyła chwila przyglądania się mu, by dało o sobie znać niewyspanie i, pomimo starań, nie udało jej się zatrzymać ziewnięcia. Jak wiele godzin minęło od ostatniej drzemki? Zdecydowanie zbyt wiele, jej powieki stawały się nieznośnie ciężkie i gdyby nie prowadzona rozmowa z pewnością dawno by opadły. - Nie mogę ręczyć za wszystkich zmiennokształtnych, ale dla mnie to coś więcej niż świadomy wybór. Wiele razy widziałam niedźwiedzice broniące swych młodych z narażeniem własnego życia – ta więź przypominała mi mnie i matkę. Niewiele było istot skłonnych do takiego poświęcenia. A co do sowy... Ptaki wydawały mi się jednymi z najbardziej wyzwolonych stworzeń, niezdolnymi do zniesienia niewoli, rozkwitającymi wśród przestworzy. Wyszedł z tego dość długi i przynudnawy monolog, ale miała nadzieję, że rozjaśniła nieco sytuację. Nie miała pojęcia czy inni mieli podobne zdanie o tej umiejętności, w końcu każdy mógł odczuwać ją w odmienny sposób. - Byłam jeszcze dzieckiem gdy po raz pierwszy natknęłam się na templariuszy. Może „natknęłam” to nie najlepsze słowo – wpadli do pokoju w którym spałam, a gdy udało mi się z niego wydostać, próbowali mnie zastrzelić. Tego dnia to oni stracili życie. Zostałam wychowana w wielkim poszanowaniu dla życia, więc preferuje jednak unikanie konfrontacji. Sporadycznie odwiedzam często uczęszczane drogi i karczmy, zamiast tego obserwuje z daleka, często w postaci zwierzęcia. Niektórzy mogli ją uznać za głupią – jak można starać się ze wszystkich sił utrzymać przy życiu osoby, które pragnęły jej śmierci. Jeśli jednak postępowałaby inaczej, to stałaby się zbyt podobna do nich – przesiąknięta strachem i nienawiścią, powoli znieczulająca się na cierpienie innych. Każde stworzenie miało prawo do egzystencji, nawet jeśli lęk przed nieznanym zmuszał je do strasznych czynów. Niewyspanie znów dało o sobie znać, tym razem jednak udało jej się powstrzymać przed ziewnięciem. Musiała jednak przetrzeć oczy, aby powstrzymać ich zamykanie. |
| | |
Cedric - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Sro Kwi 27, 2016 1:03 am | |
| Wszystko zamyka się w ludzkiej naturze, a może raczej w tym, jak ludzka natura splata się ze zwierzęcą. Trudna zdecydować, czy niedźwiedzia matka broni swoich młodych z miłości, czy jedynie z płonącego w niej instynktu. Być może rzeczywiście to powodowany obrazem tej matczynej miłości impuls skłonił dziewczę do przybrania takiej postaci. - Nie myślałaś kiedyś o zostaniu bardem? - uśmiechnął się, a zmęczenie sprawiało również, że jego obcy akcent ujawniał się bardziej niż zwykle. Część słów mogła być przez Hessę w ogóle nie zrozumiana, tym bardziej, że skupienie również i ją opuszczało. - Ptaki często przesiadują w złotych klatkach, nie znając zewnętrznego świata. Oby tobie udało się rozwinąć skrzydła, skoro przebywasz na wolności. Chyba powoli przechodził do meritum sprawy - magów z Kręgu - odnosił jednak wrażenie, że jego towarzyszka nie oświeci go szczególnie w tej kwestii. Zdawała się mieć nikłe pojęcie dotyczące tej materii. Tym razem mu to nie przeszkadzało, i tak nie ciągnąłby teraz tego tematu. - Czy taka obserwacja nie jest męcząca? - rzucił w przestrzeń. - Oni są tam, gdzieś daleko. Nie myślałaś czasem o tym, co by było, gdyby można było z nimi mieszkać, pracować, śmiać się i bawić? W głosie Cedrica rozbrzmiała nuta tęsknoty za czymś nieosiągalnym. Czy żałował, że urodził się magiem? O tak, bardzo często. Niektórych ciągnęło do wielkiej mocy, on jednak wolał zaznać spokojnego życia bez większych przygód. Zdawał sobie sprawę, że nie będzie mu to dane. Zrobiło mu się niedobrze na tę myśl. Zauważył zmęczenie dziewczyny. Chyba oboje ledwo wytrzymywali, ale mężczyzna czuł się w obowiązku, żeby pozwolić swojej towarzyszce wypocząć. - Możesz tu zasnąć, jeśli chcesz. Przygotowałem pled - powiedział ze spokojem. - Obudzę cię rankiem. Uszy, wyczulone na odgłosy lasu, wyłapywały teraz, ze względu na strach ich właściciela, właściwie każdy niepokojący dźwięk. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... Sro Kwi 27, 2016 1:07 pm | |
| Pokiwała przecząco głową. Wyglądała na zdziwioną pytaniem. Zostać bardem? Rzadko w ogóle miała okazję spotkać takie osoby, gdyż raczej nie odwiedzali oni rozpadających się wiosek, które ona preferowała. Czasem któryś dawał występ w obleganej przez podróżnych tawernie i Hessa czerpała wyraźną przyjemność z oglądania takich występów, nigdy jednak nie zazdrościła takiego życia. Tłumy ludzi zachwycały ją, ale jednocześnie peszyły. Przyzwyczajona była do przemykania w cieniu i pozostawania niezauważoną, myśl o znalezieniu się w centrum uwagi stresowała ją. Oczywiście śpiewanie sprawiało jej pewną przyjemność, często w czasie wędrówek przyłapywała się na nuceniu jakiś melodii pod nosem, jednak daleko jej było do umiejętności wokalnych prezentowanych przez bardów. Jej głos był raczej delikatny i cichy, wątpiła by była w stanie przekrzyczeć rozentuzjazmowaną gawiedź oglądającą występy. - Być może zabrzmi to dziwnie, ale choć jestem człowiekiem nie odczuwam potrzeby życia między ludźmi. Oczywiście, o wiele więcej radości sprawiałoby mi oglądanie wszystkich żyjących w pokoju, ale ja nie byłabym jego częścią. Pod tym względem byli zupełnie różni – choć dostrzegała jego tęsknotę, to jej nie podzielała. Świat zewnętrzny – świat konfliktu templariuszy i magów, władców dowodzących armiami, skrytobójczych zamachów, kupców dbających tylko o rozkwit własnego biznesu – to wszystko i wiele więcej było jedynie wiedzą do zdobycia. Być może to ona była jakaś uszkodzona, przez co nie odczuwała tej silnej potrzeby przynależności. A może odnalazła swe miejsce już dawno temu, w drewnianej chacie pośród Moczarów Nahashin. Nigdy nie przeklinała swojego daru, będącej częścią niej umiejętności do posługiwania się magią. Nawet nie chciała myśleć jak wiele nie byłoby jej dane przeżyć, gdyby urodziła się zwykłym człowiekiem. Wszystkie te wspaniałe przeżycia u boku matki, rozmowy z bytami zza Zasłony i uczucie energii krążącej niczym druga krew poprzez wszystkie części jej ciała. Z powodu tej miłości do magii Hessa dzieliła z innymi apostatami ogromny lęk przed Wyciszeniem. Nie móc marzyć, śnić, czuć... Prędzej targnęłaby się na własne życie. - Powinniśmy czuwać na zmiany, w końcu oboje musimy trochę odpocząć. Nie była na tyle egoistyczna, by pozwolić mu męczyć się całą noc, podczas gdy ona sama smacznie by sobie spała. Najchętniej zresztą wzięłaby pierwszą wartę, ale znała swoje możliwości i nie chciała ryzykować zaśnięcia w czasie strzeżenia śpiącego towarzysza.
|
| | |
Sponsored content - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... | |
| |
| | |
| [Prywatna|Głusza Korcari] Był sobie czarny, czarny las... | |
|