Autor | Wiadomość |
---|
Dumat - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch Sro Cze 22, 2016 4:06 pm | |
|
Jukka Wszystko zaczęło dziać się szybko. Na słowa Jukki, Philipe z początku chciał zabrać ją także, od tego wszystkiego, bo zdecydowanie nie podobało mu się to, że adeptka rusza na samowolkę i robi jakieś dzikie poświęcenia. Nim jednak zdołał odpowiednio zareagować, elfka odtrąciła go na bok i ruszyła ku magom. Nie mógł już nic zrobić, jeżeli nie chciał aby ktokolwiek zginął, przez jego zachowanie. Dlatego też pozwolił adeptce na wykonywanie swojego ruchu, który to okazał się być cholernie niebezpieczny.
Wyładowania elektryczne wirowały wokół, uderzając co jakiś czas w posadzkę czy ścianę, zupełnie jakby zaraz miały wyrwać się spod kontroli magini i unicestwić wszystko i wszystkich, którzy znajdowali się wewnątrz. Trójka magów, która zapoczątkowała agresywny atak na templariuszy, stała przez chwilę w szoku, nie wiedząc co się właściwie stało. Szybko jednak szok zamienił się w gniew. Jedna z nich zapanowała nad sytuacją, skupiając się na energii przepływającej przez nią i rzucając zaklęcie oczyszczające z magicznych efektów, tym samym niwelując burzę, którą to wywołała Jukka. - Głupia... - rzucił Zaklinacz Agaris, wyciągając za pasa sztylet o lekko zakrzywionym ostrzu. Jukka znajdowała się tuż przy nich, więc nie potrzebował wiele czasu, by do niej podejść i zakończyć żywot jednym pchnięciem. Jednakże nie dane mu było tego dokonać. Tuż przed tym, jak brał zamach, Jukka została odepchnięta za pomocą magii mocy, prosto w stronę templariusza. Melchisidek stał cały czas naprzeciw magom, jedną ręką wykonując gesty kończące poprzednie zaklęcie, drugą już szykował kolejne, tym razem z dziedziny magii ognia.
Zaklinacze widząc to, ponownie spojrzeli na siebie, a potem na Agarisa, który to skinął im głową. Pozostała dwójka także sięgnęła po ostrza i niemalże równocześnie zaklinacze rozcięli sobie żyły. - Melchisidek! Ostatnia szansa, dołącz do nas! - krzyknął jeden z nich. - Magia krwi... - rzekł antivańczyk z pogardą. - Pluję na was.
Ledwo zdążył wypowiedzieć ostatnie słowo, już słał w ich stronę pierwsze ogniste pociski. Tamci naturalnie osłaniali się magicznymi tarczami, ale celem nie było zranienie ich, a skupienie na sobie i ograniczenie im widoczności. Którą z kolei wykorzystali templariusze, okrążając ich i przygotowując się do ataku. Gdy tylko Melchisidek skończył rzucać czary, templariusze zabrali się do roboty. - Szybkie i czyste pchnięcia w serce lub głowę! Nie dawajcie im więcej krwi do użytku, niż to konieczne! - Melchisidek krzyknął do templariuszy. Widać było, że zdecydowanie wie czego spodziewać się od maleficari.
Templariusze działali szybko i zgodnie ze wskazówkami. Zaklinaczka Eida Norre otrzymała potężne pchnięcie w krtań, gdy zabierała się do rzucenia czaru na dwójkę templariuszy. Zdążyła jeszcze tylko chwycić za ostrze, nim kolejne ruchy pozbawiły ją głowy. drugi z Zaklinaczy miał więcej szczęścia, gdyż zdołał uniknąć ostrza, które mknęło w jego kierunku i korzystając z magii krwi, uchwycić umysł templariusza. - ARRGH! - ryknął zaklinacz Agaris i krwistoczerwona fala magii buchnęła wokół niego, sprawiając, że czwórka templariuszy, która to była odpowiedzialna, za wykończenie magów, stanęła nagle, nie mogąc wykonać żadnego ruchu. Wtem, po chwili zaczęli kierować się w kierunku siebie samych i przebili swoje piersi ostrzami, które to dzierżyli w dłoniach. - Nie mam czasu na te gierki! Aratasi, bierz elfkę i wychodzimy stąd.
- Nie tak szybko! - znajomy głos odezwał się w kąta stali, zza parawanu. Nagle też naprzeciw magom stanął Pierwszy Zaklinacz, w całej okazałości. Obok niego stała Zira Orso oraz Nimee Asani, po których nie było widać, aby zostały wyciszone. Obecny był także mag Wan Magnus, który to opierał się o jedną ze ścian.
- Co to za podstęp! Pierwszy Zaklinaczu! - Agaris był wyraźnie wściekły tym, jak dał się podejść oszustwie przygotowanym przez Pierwszego. - Poddajcie się, a zachowacie życie. - Odparł spokojnie Pierwszy Zaklinacz, opierając się o swój kostur.
Agaris spojrzał na zaklinacz Agano i oboje skinęli sobie nieznacznie głowami, po czym użyli krwi, która była im dostępna i zaczęli kolejne czary.
Hanna Loting zaczęła przeraźliwie wrzeszczeć. Zaraz za nią tak samo krzyczała Nimee oraz templariusz Philipe, chociaż on starał się kontrolować swój ból i nie wydawać z siebie tak potwornych okrzyków. - P...Paali mnie! - krzyczała Loting, drapiąc się po rękach.. - Paaali mnie w śśśrodkuu! Aaaaa!
- Jak myślisz, ile wytrzymają, Pierwszy Zaklinaczu? - zaczął mówić mag, szyderczym głosem. - Zazwyczaj trwa to parę minut. Umrą w strasznych męczarniach, chyba, że oddasz nam elfkę i puścisz wolno. Ty! - wskazał palcem na Jukkę. - Do mnie! Idziesz z nami, chyba, że chcesz aby oni zginęli.
Widać było, że Pierwszy nie chciał poświęcać innych osób, dlatego też ściągnął brwi i oceniał sytuację oraz to na ile może sobie pozwolić. Jukka znowu znajdowała się w centrum wydarzeń.
Delilah oraz Viktor Dzięki temu, że Viktor zareagował szybko i przytomnie, oraz faktu, że zaklinacz Ratton zupełnie nie spodziewał się ataku od swoich, udało się go obezwładnić i powalić na ziemię sprawnie, bez większych komplikacji. Wtedy jednak Viktor znów się odezwał i zaczął mówić coś, co komendantowi Tolhowi niezbyt się spodobało, bo gdy głos miał zabrać porucznik Rhode, ten gestem ręki go powstrzymał i zrobił kilka kroków w kierunku Vantu.
- Viktor Vantu... - zaczął, kładąc dłoń na rękojeści ostrza. - Myślisz, że jesteś kimś wyjątkowym tutaj? Zwykły zaklinacz, jeden z wielu, który miał szczęście znaleźć się w jednej, czy dwóch sytuacjach, i "wykazać się" umiejętnościami. Naprawdę myślisz, że moglibyście krzyczeć, machać pięściami i grozić, gdybym wam na to nie pozwolił? Tolh zrobił jeszcze kilka kroków w kierunku maga. Spokojnych, niezbyt spiesznych. - Jedynym powodem, dla którego jesteś tutaj Vantu, a nie gnieciesz się w pocie i smrodzie wraz z resztą magów, jest fakt, że jesteś na pieprzonej liście, pieprzonego maleficari.
Po tych słowach komendant zareagował błyskawicznie. Trzeba było mu oddać, że był szybki. Jednym, płynnym ruchem uderzył rękojeścią miecza prosto w przeponę Viktora. - Nigdy więcej nie zakładaj, że jesteś nam równy, magu.
Komendant odszedł od Vantu, a porucznik spojrzał na niego, czekając na przyzwolenie, by wnieść odrobinę wyjaśnień. Pokazał pozostałej dwójce niewielki, czerwony kamyczek. - To co trzymam w ręce jest kluczowe dla całej sprawy. Wiemy, że jest to artefakt zaklęty za pomocą magii krwi. Do jego stworzenia użyto lyrium, które następnie skażono plugawą magią. Sprawia, że magowie z początku czują gniew, który później przejawia się w szaleństwo. Silnie uzależnia od siebie. Dopóki maga pod wpływem tego kamienia nie doprowadzi się do gniewu, zachowuje się normalnie. Dlatego też nie sposób stwierdzić, kto jest pod jego wpływem, a kto nie. Na szczęście Mefistos był w trakcie spisywania wszystkich, zanim zniknął z Wieży. Problem w tym, że zdążył spisać tylko niektórych zaklinaczy. Ponadto nie działał sam. Z tego co zdążyliśmy ustalić, w Kręgu działa dobrze zorganizowana siatka maleficari, tu, tuż przed naszym nosem. Nie wiemy jednak czy ucieczka Mefistosa była planowana czy nie, aczkolwiek musieliśmy podjąć szybkie i drastycznie środki, aby schwytać wszystkich podejrzanych. My - ogarnął spojrzeniem oboje magów oraz templariuszy - tworzymy grupę dochodzeniową. Teraz, gdy magowie są trzymani razem, przeszukamy ich komnaty i zobaczymy co się w nich kryje. Pierwszy z kolei dokończy sprawdzanie swoich i później do nas dołączy.
Komendant Tolh dał przyzwolenie i gdy tylko magowie stwierdzą, że są gotowi, mogli ruszać wykonywać swoje zadanie.
Mirtai oraz Garrett Kłótnia, wrzaski oraz przepychanki trwały jeszcze przez jakiś czas, jednakże wszystko wskazywało na to, że Starszy Zaklinacz Garrett miał posłuch wśród magów, gdyż, gdy tylko zaczął uderzać kosturem o posadzkę i przemawiać, reszta jakby trochę przycichła i się uspokoiła. Templariusze dalej trwali w gotowości, jednakże żaden z nich nie wykonał większego ruchu, który mógłby być odebrany za agresywny. - Dobrze! Damy im jeszcze trochę czasu, na wyjaśnienia. Jeżeli jednak nic z tego nie wyjdzie, załatwimy to po swojemu! W końcu będą nas traktować jak ludzi, nie jak bydło!
Przepychanki ustały, a wrzaski zamieniły się w ożywione dyskusje. Mirtai oraz Garrett, gdyby tylko przyglądali się dokładniej obecnym wokół nim magom, mogliby wyraźnie zauważyć, że niektórzy z nich zachowują się niespokojnie, podejrzanie. Mamroczą coś pod nosem i wykonują nieśpieszne gesty dłońmi. Zupełnie tak, jakby byli w trakcie tkania zaklęć.
|
|
| | |
Viktor Vantu - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch Sro Cze 22, 2016 5:49 pm | |
| Tolha naprawdę trzeba było sprawdzić pod kątem bycia plugawcem Dumy. Jak można w sytuacji ujawnienia faktu, że przez niewiadomo ile czasu pod jego opieką kwitła siatka maleficarów z prostą twarzą próbować komuś wmawiać, że było się od niego lepszym, albo, że jego decyzja miała jakikolwiek wpływ na to, jak bardzo magowie mogli się buntować? Jakby tego było mało, antymagiczne puszki właśnie pokazały ile są warte, kiedy on sam musiał zareagować na wybryk Rattona, a gdyby wiedzieli co dzieje się w sali wyciszeń, jeszcze mniej można byłoby o nich powiedzieć. Ludzie Tolha kompletnie nie panowali nad sytuacją, niezależnie od tego jak bardzo pewien pajac próbował samego siebie oszukać, wmawiając sobie, że tak nie jest. Tak, prowokacja była nienajgorszym pomysłem co do wykrycia tych magów, na których Mefistos miał wpływ, ale kurwa mać, nie w sytuacji, w której cała reszta kręgu może trafić w krzyżowy ogień. Indywidualne, lub w małych grupach, przesłuchania by w zupełności wystarczyły, na co dowodem był Ratton i jego reakcja, która jasno ujawniła jak się sprawa ma. Dodatkowo, wszystkie ciężkie przeżycia i wątpliwości co do struktur kręgu, które dziś zostaną w pamięci wszystkim od najmłodszych adeptów po najstarszych zaklinaczy, permanentnie zwiększą zagrożenie od strony demonów albo mniej lojalistycznych elementów. Naprawdę, jedynym argumentem, jaki Komentant teraz miał, który powstrzymywał Viktora przed odpowiedzią na bzdury, które mu uciekały z ust była większość Templariuszy w pomieszczeniu. No i brak powietrza w płucach, to też miało tendencje do przeszkadzania w mówieniu.
Brak powietrza i ból nie przeszkadzały jednak mu w pokiwaniu głową z bardzo dziwnym w tej chwili wyrazem twarzy - rozczarowaniem. Absolutnym, kompletnym rozczarowaniem, ale powstrzymał się przynajmniej od spojrzenia na osobę, co do którego je kierował. Viktor nigdy nie twierdził, że jest równy templariuszom, ale teraz musiał jasno stwierdzić, tym razem już we własnej głowie, że faktycznie nie jest, ale nie w tym sensie, jaki by Tolhowi pasował. Ktokolwiek zaproponował to rozwiązanie, komendant musiał je zatwierdzić i wprowadzić w życie a miało ono ogromną ilość luk.
Jakby nie było, Zaklinacz nie miał innej opcji niż słuchać i zgodzić się na to, co mówił porucznik, bo próba wymieniania absurdalności przeszukiwania komnat przez kogoś, kto rzekomo BYŁ NA JEBANEJ LIŚCIE MEFISTOSA pewnie nie skończyłaby się najlepiej. To samo z paradowaniem kamyczka ot tak sobie, przy magach, jeśli faktycznie miał jakiś wpływ tak sam z siebie. W sumie, jak tak o tym pomyśleć, Viktor nagle naprawdę zechciał znaleźć się poza tym pomieszczeniem i był skłonny potakiwać na wszystko tak długo, jak tylko wyjdą robić te idiotyczne rewizje.
Ostatnio zmieniony przez Viktor Vantu dnia Sro Cze 22, 2016 9:23 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Delilah - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch Sro Cze 22, 2016 9:16 pm | |
| Kiedy Ratton padł ogłuszony przez Viktora, uniosła prawą dłoń, która wciąż była otoczona błękitną mgiełką i pstryknęła palcami, jednocześnie odcinając dopływ energii. Mgiełka rozwiała się, a wraz z nią świetliste tarcze.
Wciąż milcząc, Delilah obserwowała wymianę zdań między Tohlem, a magiem. Kiedy komendant położył dłoń na rękojeści miecza, poczuła przebiegający po karku dreszcz. Templariusz nie zamierzał jednak zdekapitować Vantu na miejscu, tylko na swój delikatny sposób przypomnieć mu o jego miejscu w szeregu. Był tutaj tylko dlatego, że był na liście? Czyli jednak lista celi. Co w takim wypadku robiła tu ona? Też była na liście, czy po prostu otworzyła gębę we właściwym miejscu i czasie, wydzierając się na pachołka, który odczytywał postanowienia komendanta?
Potrząsnęła lekko głową. - Zaraz, zaraz, zaraz, serah. – odezwała się patrząc na porucznika. – Czy to oznacza, że to co dzieje się tam – wskazała palcem na sklepienie pomieszczenia – te wyciszenia, to lipa mająca na celu sprowokowanie skażonych? Nie wyciszacie niewinnych? – przymknęła oczy i przetarła twarz dłońmi. Na płonące cyce Andrasty. – Sprawdzacie nas. Ja też jestem na liście tego maleficara, czy po prostu otworzyłam gębę we właściwym czasie, żeby trafić grupy dochodzeniowej, a nie tych w pocie i smrodzie? Jeśli jestem, jeśli oboje jesteśmy – kiwnęła głową w kierunku Vantu. – to chcecie z naszą pomocą przeszukiwać komnaty innych magów? Bez strachu, że rzucimy się wam do gardeł jak Ratton? – machnęła ręką w kierunku nieprzytomnego maga, a potem powiodła wzrokiem od Rhoda do Czarnego i z powrotem. – Nie zrozumcie mnie źle, rycerze. Jeśli jest tak, jak mówicie, jeśli w Kręgu działa siatka magów krwi, to cała moja moc i moja szabla należą do was. – Delilah mówiła stanowczo, patrząc porucznikowi prosto w oczy. W jej głosie nie było wrogości ani pretensji, jednie determinacja, taka sama, jaka malowała się na jej poznaczonej bliznami twarzy. - Jeśli jednak te wyciszenia są prawdziwe… Nie przyłożę do tego ręki. Więc jak jest, panowie rycerze?
Być może właśnie popełniała błąd, ufając słowom Rhoda. Jeśli templariusze potwierdzą, że wyciszenia są lipą, pójdzie z nimi i dołoży wszelkich starań, żeby krwistych wyłapano, a potem najlepiej wyciszono. Nie cierpiała maleficarów. Z radością wydałaby każdego maga, który używałby magii krwi, będąc jednocześnie w Kręgu. Mniejsza o konszachty z demonami, etyczność i bilans między korzyściami, a ryzykiem jakie z niej płynęły. Każdy maleficar stanowił zagrożenie dla Kręgu i był powodem do zaostrzenia represji, a jeśli tak jak twierdził porucznik, w twierdzy działała cała ich siatka, właśnie balansowali na granicy Prawa Likwidacji. Jeśli chcą, niech bawią się magią krwi jako apostaci, ale niech nie ważą się narażać niewinnych magów dla zaspokojenia swoich ambicji. Jeśli zaś chodzi o metody Tohla… Cóż, mleko właśnie się rozlewało. Mogli teraz stać i płakać, że to niewłaściwe, albo mogli podnieść dzbanek i uratować to co się dało. |
| | |
Garrett - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch Czw Cze 23, 2016 5:35 pm | |
| O dziwo poskutkowało, a do tej pory małomówny zaklinacz pchnięty był do działania na przekór sobie. Ranga co prawda zobowiązywała, lecz uważał też, iż każdy inny zrobiłby to zdecydowanie lepiej od niego. Nie miał zamiaru nad tym się rozwodzić, a sytuacja nadal wymagała uwagi ze strony starszych. Ciężko mu się było rozeznać po sali kto z nim obecnie przebywa prócz kilku osób, którym udzielał lekcji. W międzyczasie przemyślał po cichu kilka spraw, a zdając sobie sprawę z konsekwencji każdej możliwej decyzji postanowił działać na czas. Tak, najrozsądniej byłoby teraz nie wyrywać się z pięściami na pierwszą lepszą osobę jak to gniewni ludzie mają w zwyczaju. - W porządku. Dla pewności pomówię z komendantem, o ile panowie templariusze na to mi zezwolą. Nie zauważył na początku osób mruczących pod nosem, dopiero później nieco zmartwiony obrotem sytuacji ponownie spróbował przemówić im do rozumu. - Mam nadzieję rozsądek przemawia przez wasze poczynania jako, iż nie mam wpływu na podejmowane przez was decyzje. Uzbrójcie się w cierpliwość. Ja was proszę. Jak równych sobie braci i siostry. Nie wiedzieć nikomu czy było to rozpaczliwe błaganie czy rozważna uwaga starego maga postanowił wnet przecisnąć się przez tłum w stronę otaczających ich członków zakonu. Rozumiał doskonale gniew magów jak i ich rozpaczliwe próby załagodzenia sprawy. W końcu on sam był objęty tymi bzdurami namazanymi przez Tolha. Nie znał go osobiście, ale słyszał co nieco na jego temat odkąd przebywał w Twierdzy Kinloch. Powolnym, acz stanowczym krokiem zbliżał się do najbliższego mężczyzny z mieczem, który od razu złapał z nim kontakt wzrokowy. - Pozwolicie, że udam się do waszego komendanta? Myślę, że czas zakończyć tą farsę raz na zawsze. Fakt, nie ostrzegł nikogo przed potencjalnymi miotaczami zaklęć, ale gdyby z drugiej strony podniósł alarm doszłoby do bójki. Niestety, on sam nie zatrzyma kilku magów naraz gdyby Ci odważyli się na tak śmiałe posunięcie. Wypadało działać dopóki krew się nie lała, a chociaż jego los osobiście go nie interesował nie pragnął dopuścić do rzezi innych. Życie maga tak bardzo trudne... |
| | |
Jukka - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch Czw Cze 23, 2016 8:22 pm | |
| Wszystko zaczęło dziać się szybko. Zbyt szybko. Jej plan nie był szczytem umiejętności taktycznych, ale kupił tą niezbędną odrobinę czasu. Gorzej, że omal nie przypłaciła tego życiem.
Pchnięcie Melchinsideka posłało ją w tył z furkotem szat, prosto w ręce Phillipe’a. Z trudem wyplątała się z nadopiekuńczych ramiona templariusza, który stanowczo starał się – tym razem – zatrzymać ją w miejscu, z dala od walki. Templariusze, asystowani przez antivańskiego maga poradzili sobie na pewno z jedną z napastników. Przy pozostałej dwójce poszło im już znacznie gorzej.
Jukka patrzyła na to, sztywna i skulona, jakby zapadła się w sobie po tamtym elektrycznym wybuchu. Jakkolwiek nie zużyła całej zebranej energii, gniew niemal w całości został wykorzystany w tym jednym zaklęciu. Osłabiony pozwolił, by do głosu doszedł strach.
Półtora roku to za mało by zapomnieć otchłań. Półtora roku nie potrafiło zaleczyć wspomnień ani wygnać koszmarów.
…kobieta patrzyła nieobecnym spojrzeniem przed siebie. niewielkie ciałko wyślizgnęło się z jej zakrwawionych rąk i z paskudnym plaśnięciem uderzyło o nagiego mężczyznę, rozciągniętego na kręgu. Z rozprutego brzucha na bruk wylewały się wnętrzności, układając się w jakiś makabryczny wzór. Wąskie wargi stojącej rozciągnęły się w pogodnym uśmiechu, kiedy zogniskowała wzrok na niej. W jej wodnistych oczach było… zadowolenie. Szczęście. Krew wciąż lała się z jej rozciętych żył na dwa trupy u jej bosych stóp... Jak we śnie praczka wyciągnęła ku niej rękę, ale Jukka nie czekała na to, cokolwiek miałoby nastąpić. Odwróciła się na pięcie i uciekła, z obrazem matki mordującej świeżo narodzone dziecko wypalonym pod powiekami. Potrząsnęła głową gwałtownie, instynktownie próbując się cofnąć przed magami krwi. Rozpaczliwie chwyciła się niewielkiego płomienia złości, wciąż buzującego gdzieś w niej, by opanować chęć ucieczki. Strach, podburzany wspomnieniami był na tyle silny, że przygasił wpływ burzy, wybił ją z rytmu.
- Nigdzie nie pójdę! – krzyknęła w ich kierunku, nie panując nad całkiem szczerym drżeniem głosu. Zaciskała palce na ramieniu templariusza, próbując nie cofnąć się bardziej. Wejście na scenę Pierwszego Zaklinacza jeszcze bardziej zbiło ją z tropu. Maleficari nie.
Ostry, wibrujący krzyk rozdarł powietrze. Odgłos uderzających o kamienną posadzkę ciał zginął gdzieś w tym wrzasku. Jukka skoczyła tylko niezdarnie ku Loting, chwytając ją za nadgarstki, by nie zraniła sama siebie. Zagryzła wargę, starając się nie poddać kolejnej fali wspomnień jak i mdłości. Gdzieś dalej, za jej plecami wił się templariusz, z trudem próbujący zapanować nad bólem. Pierwszy zaklinacz zamarł, jakby nie wiedząc, co zrobić.
- PRZESTAŃ! Stój! WYGRAŁEŚ! DOŚĆ! Oboje wiemy że jeszcze chwila a krew rozsadzi im żyły! FASTA VASS SKOŃCZ Z TYM! PÓJDĘ! Już idę! - krzyknęła podrywając się z podłogi. Patrzyła na Aagarisa szeroko otwartymi oczami, tylko po to, by nie widzieć tych, którymi ją szantażowano. Nie znowu.
I doskonale wiedziała, że ten skurwysyn tego nie przerwie. Zabije ich, bo mógł. Bo utrzymanie ich przy życiu nic dla niego nie znaczyło. Po prostu kolejne mięso, które nawinęło się pod rękę. Zaledwie drobna niedogodność w drodze do nieodgadnionego dla elfki celu, w którym miała mieć jakiś udział.
Ale to nie miało znaczenia. Szybkim krokiem ruszyła do Maleficarum. Nikt nie lubił być szantażowanym. Nikt nie wiedział, jak na to zareagować – w końcu nigdy nie było gwarancji, że oprawca posłucha i otrzymując to co chciał przestanie. Najczęściej tego nie robili. Żeby walczyć z potworami samemu stajesz się potworem, prawda, Æn?
Będąc całkiem blisko skoczyła na mężczyznę. Lewą ręką sięgnęła do jego sztyletu i zacisnęła na nim palce. Nie ważne czy była to rękojeść, ostrze czy też nadgarstek maga. Chciała mieć tylko pewność, że jej nie dźgnie, gdy się nie spodziewa. Druga dłoń wystrzeliła ku jego twarzy.
Sekunda. W ciało zaklinacza posłała najsilniejszy impuls elektryczny, na jaki ją było stać. Nie miało to być piękne. Szlachetne. Honorowe. Zaklinacz Venro Agaris miał się po prostu usmażyć w tej chwili. Puścić zakładników.
Nic więcej elfki nie obchodziło. |
| | |
Mirtai Treveil - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch Czw Cze 23, 2016 9:45 pm | |
| Mirtai odetchnęła z ulgą, gdy magowie uspokoili się po słowach Starszego Zaklinacza. Bała się, że mogło dojść do zamieszek, które nie byłyby zjawiskiem korzystnym dla Kręgu. Najlepszym rozwiązaniem było przeczekanie całego zamieszania. W końcu Tolh zgodził się porozmawiać z Vantu oraz Lorentz. Kiedy wrócą z pewnością dowiedzą się o co chodzi. W końcu nawet Komendant nie był tak głupi, żeby otwarcie łamać zasady panujące w Kręgu. Zapewne była to prowokacja z jego strony. Zaczęła rozglądać się po magach, którzy ją otaczali. Większość stała spokojnie, tak samo jak ona. Jednak część zaczęła mamrotać coś pod nosem, starając się nie poruszać ustami. Część dodatkowo wykonywała gesty, które dla niej jawnie wskazywały na chęć użycia magii. W tak zatłoczonym miejscu była to głupota, nie wspominając już nawet o obecności tej garstki templariuszy, których umiejętności wystarczyłyby do pozbawienia ich wszystkich dostępu do energii z Pustki. Zaczęła przeciskać się przez tłum w stronę najbliższego czarującego maga. Kiedy tylko znalazła się obok, złapała go za dłoń. - Uspokój się! Żadnych czarów! - wysyczała, ściskając mocniej jego nadgarstek. Jeśli nie miał zamiaru jej posłuchać, odepchnęłaby go, a następnie powiadomiła templariuszy o zamiarach części magów w sali. Nieszczególnie przysłuchiwała się dalszej przemowie Garretta. Jednak nie sądziła, żeby dopuścili kolejnego maga do rozmowy z Tolhem, pomimo że jako Starszy Zaklinacz cieszył się powszechnym szacunkiem w Kręgu. |
| | |
Sponsored content - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch | |
| |
| | |
| [Otwarta|Wieża Kręgu] Czarne chmury nad Twierdzą Kinloch | |
|