| [Prywatna|Siedziba rodu Howe] Córeczka tatusia. | |
|
Autor | Wiadomość |
---|
Aeryn Howe - dragon age PBF - |
Temat: [Prywatna|Siedziba rodu Howe] Córeczka tatusia. Sro Cze 22, 2016 7:41 pm | |
| Był późny wieczór. Grzeczne dzieci już dawno powinny smacznie spać, choć wygodnym pretekstem był przyjazd Dziedzica Wysokoża i uczta, która trwała w najlepsze, mimo iż główny gość już dawno opuścił Salę Biesiadną. Kiedy Biafra i Altaris dyskutowali za zamkniętymi drzwiami - a przynajmniej tak brzmiała oficjalna wersja - Aeryn na gorąco udeptywała dywan we własnych komnatach. Rozpuściła upięte loki, sznur pereł i ozdobne spinki schowała do puzderka, a nogom dała odpocząć od nie do końca wygodnych pantofli. Słowa Couslanda nie dawały jej spokoju, absorbowały uwagę i prowokowały do tego, aby udowodnić coś niedowiarkowi. Długo gryzła się z własnymi myślami, analizując do przesady wszelkie za i przeciw, aby końcem końców opuścić prywatne komnaty, niemalże zbiegając po schodach w stronę skrzydła, gdzie arl Howe miał swe prywatne, cztery ściany. Będąc blisko, zwolniła kroku, aby wyrównać oddech i dać chwilę różowi zdobiącemu poliki na wchłonięcie się. Nie chciała wpaść do ojca podekscytowana. Nie chciała zdradzać od razu, jak wielka radość sprawił jej Biafra zaproszeniem. Kochała Pana Ojca całym sercem - prawdopodobnie z wzajemnością, a przynajmniej tak należało wierzyć - aczkolwiek nie była ślepa. Jeśli coś chciała osiągnąć, musiała wykazać się sprytem. Jeśli nie polegnie na podchodach, spełni jej życzenie. - Czy arl Howe jest u siebie? Zaczepiła służkę, która kręciła się blisko jego komnat i tych, które dzielił z Panią Matką. Młódka, prawdopodobnie sprzątała właśnie po posiłku, powinna więc udzielić jej najbardziej rzetelnej informacji. Arl Howe nie pojawił się na uczcie, nic także nie wskazywało, aby miał przeszkodzić w rozmowie Altarisa i Biafry, prawdopodobnie powierzając rolę gospodarza swemu najstarszemu synowi. Wpatrywała się wyczekująco w dziewczynę, ale nie zapomniała o lekkim, nawet przyjaznym uśmiechu, co by ta nie potraktowała jej pytania nieprzychylnie. |
| | |
Urthemiel - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Siedziba rodu Howe] Córeczka tatusia. Pią Cze 24, 2016 12:34 pm | |
|
Zaczepione dziewczę aż podskoczyło, zaczepione przez Aeryn. - Och... Proszę o wybaczenie, panienko, wystraszyłaś mnie - zaśmiała się nerwowo, ale widząc delikatny uśmiech córki swego chlebodawcy, nieco się rozluźniła. - Z tego, co wiem, arl Tarleton nie wychodził ze swoich komnat przez cały czas trwania biesiady. Waszej matki nie ma jednak jeszcze w zamku. Prawdopodobnie wróci lada moment. Z tego, co wiem, chciała nieco odpocząć i poszła z kilkoma dwórkami na targ. Jeśli Aeryn podziękowała za udzielenie informacji, służka dygnęła nieporadnie i wróciła do wypełniania swoich obowiązków.
|
|
| | |
Aeryn Howe - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Siedziba rodu Howe] Córeczka tatusia. Pią Cze 24, 2016 2:43 pm | |
| Aeryn uniosła subtelnie brew. - Och! W takim razie to ja najmocniej przepraszam. Nie musiała, a jednak Aeryn okazywała więcej zrozumienia i empatii względem służby, mając szacunek do ich pracy i po prostu osób. Byłaby naiwna, gdyby nie doceniała wiernego sługi, który ma styczność z posiłkami, jakie się spożywa oraz miejscami, w których się sypia. - Ach tak? Arlessa i dwórki jeszcze nie wróciły? Dziękuje Ci. Nie niepokoiła więcej speszonego dziewczęcia, ale zamiast pójść prosto do komnat ojca, ufając że zastanie go w jednej z nich, Aeryn pospiesznie skręciła na korytarzu, zbiegając po schodach i przejściem dla służby w dół. Goście prawdopodobnie bawili się jeszcze w sali biesiadnej korzystając z gościnności jej rodziny, nie chciała więc ryzykować, że zostanie zaczepiona przez kogoś, komu nie wypada tak wprost i pospiesznie odmawiać. To nie pierwszy - i prawdopodobnie nie ostatni - raz kiedy wychodziła rodzicielce na spotkanie. Jako mały brzdąc, któremu nie wolno było się oddalać od domu, często wyczekiwała arlessy, aby później wspólnie oglądać zakupione przedmioty, aby przymierzać biżuterię oraz owijać się w materiały, z których szyte będą wykwintne suknie. Dziś szczególnie chciała ją złapać jeszcze przed przekroczeniem progu rodowego dworu, przyspieszyła więc kroku, kierując się dobrze znanymi, wydeptanymi ścieżkami. Jeśli wierzyć w lada chwilę nie powinna się zapuszczać zbyt daleko od bram wejściowych, wspięła się więc na palce, co by rozejrzeć. Arlessę i jej świtę powinna dostrzec z daleka; ojciec nigdy nie pozwalał wychodzić matce bez odpowiedniej obstawy, a tę trudno było nie dostrzec z daleka. Jakby sam widok uzbrojonych żołnierzy rodu Howe miał odstraszyć potencjalne zagrożenie.
|
| | |
Urthemiel - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Siedziba rodu Howe] Córeczka tatusia. Sro Cze 29, 2016 1:59 am | |
|
Spod bram siedziby Niedźwiedziego Rodu Aeryn dostrzegła idący ku jej domowi konwój. Jego centrum stanowiła arlessa Elanora we własnej osobie. Wokół niej kroczyły cztery dwórki. Za wszystkimi kobietami z kolei - kilku elfów, niosących obfite zakupy. Wszystkie te osoby otoczone były ciasnym kręgiem żołnierzy desygnowanych niedźwiedzim herbem ich chlebodawcy - gwarant bezpieczeństwa i efektu psychologicznego na potencjalnych napastnikach czy desperatach, chcących mścić się na Howe'ach za niedolę, jaka spadła na Ferelden. Arlessa nie od razu dostrzegła swoją córkę - taka zajęta była rozmową z jedną ze swych służących. Dopiero gdy podeszły bliżej, Aeryn znalazła się w polu widzenia Elanory. Pani Amarantu co dzień miała problem z odpowiednim doborem stroju i biżuterii. Mąż nakazywał jej wplatać do swojego wizerunku orlezjańskie motywy, co wbrew pozorom nie spotkało się z aprobatą jego małżonki - Fereldence z krwi i kości. Wychowana w Popielnej Strażnicy, podobnie jak jej rodzeństwo, obecna arlessa żyła w cieniu Mroźnego Grzbietu z jednej strony i Głuszy Korcari z drugiej. Wulffowie - panowie Zachodnich Wzgórz - zawsze znani byli ze swej siły, manifestowanej zarówno przez długoletnie wojny z barbarzyńcami, ale także choćby i ich symbol herbowy: bordowy byczy łeb na czarnym tle. Elanora również nigdy do najsłabszych nie należała, lecz zamieszkanie na drugim końcu kraju, z dala od najbliższych, przy boku mężczyzny, do którego nie pałała żadnym uczuciem sprawiły, iż młoda jeszcze wtedy arlessa opadła z sił i nie w głowie były jej jakiekolwiek boje. Teraz, kiedy jej piękne, kasztanowe włosy przeplatać zaczynają pojedyncze pasemka siwizny, nie szuka już oswobodzenia, a stabilizacji - bez względu, jaką miałaby przyjąć ona formę. Z tego też względu odzienie pani Amaranthine można uznać śmiało za nieco synkretyczne. Kształt pozostał typowo Fereldeński - długa, wąska, prosta suknia, wyzbyta jakichkolwiek rozkloszowań czy zbyt skomplikowanych ozdób. Jedynie bufiaste rękawy dodawały jej z lekka wyniosłości. Oprócz tego na suknię narzucona była jeszcze warstwa okrycia wierzchniego, rozciętego u dołu i wypuszczonego z tyłu jako peleryna. Materiały, których użyto do wykonania tej osobliwej kreacji sprowadzone zostały z Orlais, przez co - miały również ichnie barwy. Dało to niemal piorunujący efekt połączenia dwóch kompletnie przeciwstawnych sobie stylów - Fereldeńskiej wojowniczej surowości i Orlezjańskiej salonowej ekstrawagancji. Włosy arlessy upięte były jednak w klasyczny dla tej strony Mroźnego Grzbietu sposób - potężny kok na tyłach głowy, przyozdobiony wstęgą i drobnymi koralikami. - Aeryn, moja droga - matka wydała się być przejęta, gdy jej kondukt wreszcie zatrzymał się przed córką. - Dlaczego opuściłaś dom? Nie bawisz się na biesiadzie? Sądzę że ojciec byłby uradowany, mogąc spędzić trochę czasu w tej scenerii ze swą córką przy boku, nie uważasz? - delikatny uśmiech rozświetlił nieco blade lico kobiety.
|
|
| | |
Sponsored content - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Siedziba rodu Howe] Córeczka tatusia. | |
| |
| | |
| [Prywatna|Siedziba rodu Howe] Córeczka tatusia. | |
|