Szesnaście wiosen ukończone, a i tak Thil wraz z Finnem nie raz udowadniali, że mieli w głowach pstro. Nie czując jeszcze za sobą oddechu większej wojny, ociekając myślami od tego, co może być jutro - rodzeństwo lata temu mogło się cieszyć beztroską. Różną od tej ludzkiej, lecz wciąż ich swoboda i "wolność" była zupełnie inna od tego, co kilka lat później poznała młodsza Rhaw.
Dlatego też o poranku, tuż przed wschodem słońca, rodzeństwo zerwało się na równe nogi, bynajmniej nie po to by wziąć w swe dłonie obowiązki. O nie, to co tknęły ich długie, elfickie palce nie miał w sobie nic z klanowej powinności - wręcz przeciwnie. Dzieciaki postanowiły zrobić psikusa i jednemu ze starszych elfów podkraść cały kosz rzepy. "Kapuściak" (tak Thil nazywała staruszka), nie jadał niczego innego jak własnie rzepę. Rano, popołudniu, wieczorem! Ciągnął się za nim smród gotowanego warzywa, w zębach miał jego liście, a pod paznokciami - resztki obierków. Mówił, ze to dobre dla cery i potencji, lecz dziewczyna wierzyć mu nie chciała (też i sama żona "Kapuściaka" śmiała się na te słowa) Zadecydowali więc, że pozbędą go tego dnia posiłku, porywając wspomniany kosz i rozrzucając jego zawartość po okolicy. Bryłkowce się ucieszą, prawda?
Długie, młode nogi w szerokich susach prowadziły brata i siostrę w stronę rzeki, gdzie ostatnio Thil odkryła gniazdo gryzoni. Wydawało jej się to niezwykle ciekawe odkrycie, a małe, puchate kulki nieszkodliwych futerkowców na pewno ucieszą się z mdłych warzyw pana "Kapuściaka". Podrzuciwszy Finnowi kosz, dziewczyna pognała dalej, przeskakując przez kolejne skałki i pagórki, poganiając krzykami brata. Nic to, jeśli zostawiali za sobą ślad, rozrzucając wokoło zwiędnięte liście jarzyny.
- Tutaj!
Blondynka wpadła bosymi stopami w zimną wodę, która spokojnie płynęła niewielką rzeką. Cofnęła się, lecz tylko po to, by rozejrzeć się po brzegu; gdy tylko obok zjawił się Finn wraz z ich "łupem", chwyciła jedną z rzep i ruszyła przed siebie, brodząc w płytkim nurcie.
- Taś taś - wołała, jakby mając nadzieję, że tym zwabi jakieś zwierze.