| [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt | |
|
Autor | Wiadomość |
---|
Thil Elgarfen - dragon age PBF - |
Temat: [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt Czw Kwi 21, 2016 12:27 am | |
| Bezpieczeństwo było pozorne. Te leniwe i spokojne dni mogły być ciszą przed burzą, a najgorsze co teraz mogło się im przytrafić, to obudzić z ręką w nocniku. Można to było też rozumieć dosłownie, jeśli brało się pod uwagę psikusy młodzieży. Jednego dnia mogły być to oset w pościeli, drugiego właśnie misa z siuśkami przy twarzy. Swoją drogą, Thil już czuła, że będzie musiała wyskoczyć w krzaczki. Na co jej było pić tyle tej wody? Na bok jednak te rozważania o fizjologii; nawet jeśli obie kobiety skupiały się na własnej, mięśniowej wydolności, wspinając się po stromych ścieżkach. Trzeba było uważnie się rozglądać i patrolować. Kto, jak nie one, miały swoimi bystrymi oczami wypatrzeć nadchodzące niebezpieczeństwo? Może jakiś MAG? Wolne żarty! Aż się zaśmiała pod nosem. - Rhaw, ruszaj się - rzuciła, udając, ze nie widzi jak jej młodsza siostra ja wyprzedza. Była starsza, to musiała zgrywać pewną siebie i oczywiście, usprawiedliwiać swoje drobne porażki "Dawaniem forów". Przystanęła przy większych kamieniach, przy których już jakiś czas temu oznaczyli teren - nie, nie moczem. Już nie przesadzajmy. Zrzuciła z ramienia swoją torbę i kołczan, przysłoniła sobie oczy, by ją słońce nie raziło i niczym znany z legend, mitologiczny wręcz, "Legolas" (nikt nie wiedział, czy to jego prawdziwe imię, czy pseudonim), rozejrzała się po okolicy. Dumną pozę przybrała, szybko jednak garbiąc się, gdy tylko poślizgnęła się na mokrych liściach. - To było specjalnie - zapewniła. Oto przed wami, Thil - łowca z klanu. Chyba ma dziś gorszy dzień. |
| | |
Rhawoneth Elgarfen - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt Czw Kwi 21, 2016 1:19 am | |
| Każda chwila, by wyrwać się z obozowiska była wspaniała. Gdy Rhawoneth uciekała przez surowym, nieco rozczarowanym wzrokiem ojca i mogła robić to na co naprawdę miała ochotę. Cóż, chociaż po części. I nikt nie miał do niej znów pretensji. Dlaczego wciąż nie przyniosła skóry niebezpiecznego drapieżnika? Dlaczego wciąż nie chce wziąć udziały w rytuale przejścia? Dlaczego nie chce otrzymać Vallaslinu i zostać dorosłym członkiem klanu? Bla, bla, bla... Tutaj, na zboczu góry, wszystko wydawało się łatwiejsze. Miała siostrę przy boku, która chociaż po części dzieliła z nią poglądy i przekonania. Która rozumiała. I Rhaw to doceniała, choć za bardzo nie potrafiła tego okazać. Ale Thil na pewno wiedziała. Także kierowały się na jeden z wyższych szczytów, z których rozpościerał się widok na znaczną część Spustoszonych Wzgórz, może nawet w oddali widoczny Kal-Sharok (bowiem do końca nie było wiadomo w jakiej części Gór Myślirogu się znajdowały aravele klanu Elgarfen). Jednak, cokolwiek widział z góry był to spory kawałek terenu, gdzie mogły dojrzeć ewentualne zagrożenie, zbliżające się do ich obozu. Rhawoneth szła szybko, sprężystym krokiem, nieco pochylona. Głównie milczała, a tajemnicą było co kłębiło się pod tą czarną czupryną. Co jarzyło się w tych żółtych ślepiach. Gdy Thil popędziła ją ze śmiechem to młodsza z sióstr uniosła jedynie wzrok, ściągnęła brwi i spojrzała spod byka na jasnowłosą. Nie odezwała się, jeszcze. Szły dalej, aż nie dotarły na samą grań. Tam Thil się zatrzymała, a Rhaw poszła za jej przykładem. Wywróciła jedynie oczami, widząc nieudolność siostry. A podobno była łowcą. Elfem, który powinien być mistrzem w zwinności, by móc dosięgnąć strzałą każdą ofiarę. Wolne żarty. Jeśli Thil była dobrym łowcą, to Rhaw byłaby dobrą Boską. - Cisza i spokój... - ciemnowłosa zrzuciła kaptur płaszcze z głowy, a wiatr rozwiał jej długie włosy, związane w koński ogon. Dziewczyna zmrużyła oczy, a po chwili postanowiła przysiąść na ziemi. - Cisza przed burzą... - wieczna optymistka z niej to nie była. Śniadą twarz ściął grymas niezadowolenia. Wyciągnęła z małej torby, przymocowanej do paska drobną przekąskę i wepchnęła całą do ust, nie kłopocząc się kulturalnym czy wdzięcznym sposobem posiłku. - A to my powinniśmy zaatakować. Ugodzić Zakon w czułe miejsce, a nie czekać, by nas znaleziono. Jesteśmy Wilkami, a nie sarną. Drapieżnikami, nie ofiarą... Czy oni tego nie rozumieją... - odezwała się nagle, niskim, nieco warkliwym głosem. Przy siostrze mogła wyrażać swoje myśli bez ograniczeń. Przy innych - była raczej małomówna. |
| | |
Ithrien - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt Czw Kwi 21, 2016 2:00 am | |
| Każdy odczuwa niepokój, ale Ithrien czasami nie był w stanie opanować swojej obawy przed nieuniknionym. Wiedział, że nie zawsze będą mogli uciekać, a im częściej będą to robić tym większe będą szansę, że za kolejnym razem ktoś ich dopadnie. Rozumiał, że muszą się zacząć przygotowywać do starcia, które z każdym dniem jest coraz bliżej, ale wiedział też, że obecnie nie są w stanie sprostać dobrze wyszkolonym oddziałom templariuszy. W ich szeregach nie znajdowali się tylko ciężkozbrojni, ale też i tropiciele, których umiejętności strzeleckie mogły się równać z Dalijskimi. Właśnie dlatego musieli działać i myśleć, co takiego można zrobić, by wzmocnić klan. Ich czyny powinny być oparte na jakiś planie, a Ithrien wiedział, że nie tylko on to widzi. Wbrew pozorom sporo elfów, którzy zasiadali w starszyźnie marzyło o tym, by odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Byli ludem koczowniczym, ale niegdyś ich rasa miała swój czas świetności. Tworzyli piękne budowle, których teraz zgliszcza mogą podziwiać. Ich świątynie przyćmiewały architekturę Tevinter czy Orlais, a ci drudzy byli tego świadomi w takim stopniu, że postanowili zagrabić sobie elfickie piękno. Targany wszelkimi myślami o spuściźnie klanu i jego przyszłości Pierwszy postanowił znaleźć miejsce, które będzie odpowiednie na oczyszczenie umysłu. Pragnął pomedytować. Wspinał się na szczyt jednej z okolicznych gór, a jako, że dysponował pewnymi zdolnościami magicznymi, jego przeprawa nie była ani męcząca, ani też trudna. W oka mgnieniu znalazł się na samej górze, a jego elfią zbroje delikatnie muskały promienie słońca. Opierając się o swój kostur rozejrzał się dokoła, a po chwili ujrzał, że nie jest tutaj sam. Dostrzegł dwie elfki, które zresztą znał, w końcu należały do tego samego klanu. - Aneth ara - mężczyzna przywitał się z nimi, w sposób jaki robiło to większość dalijskich elfów między sobą. Był to zwrot uważany za przyjacielski i mniej oficjalny, niż chociażby Andaran atish’an. |
| | |
Thil Elgarfen - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt Czw Kwi 21, 2016 12:35 pm | |
| Może miała gorszy dzień, może to ten czas w miesiącu, albo była chora czy zakochana - w każdym razie, wbrew temu co mówiła i myślała jej siostra, Thil byłą dobrym łowcą. Kiedy musiała, dawała z siebie to co najlepsze. Przecież, gdyby tak nie było, to raczej nie zastanawiałoby się nad tym, by jej dać ucznia, tak? Dla elfki to było tylko potwierdzeniem jej talentów. Jednocześnie kobieta doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich słabych stron - może nie wszystkich, ale mimo swojej dumy daleka była od przechwałek. Nawet przy młodszej siostrę. Mając obok siebie Rhaw, która w towarzystwie Thil nie hamowała się ze swoimi osądami, często musiała przedstawiać jakąś kontrę. Tak było i dzisiaj. Spojrzał srogo, na równie zawziętą w swej minie, Rhaw. Przeczesała długimi, szczupłymi palcami swoją blond grzywę i czekała ze spokojem, aż siostra zakończy swój wywód. To, co mówiła miało sens - w rozumowaniu tak młodej osoby. Sama Thil miała na ten temat zupełnie inne zdanie. Nawet jeśli obie wyznawały podobną ideologię, to metodologia pochodziła z innych światów. - Zaatakować? Kto? Ty i twoi koledzy? Czym chcecie walczyć? Kilkoma grotami i starymi łukami? A może najpierw napadniecie na zbrojownię templariuszy i potem od razu na Boską ruszycie? Posłuchaj siebie... chyba naprawdę lepiej, żebyś nie miała na sobie jeszcze vallaslina, bo przemawia przez ciebie dziecko. Zrzuciła z siebie płaszcz, czując, jak ten powoli zaczyna jej ciążyć. - Jeśli chcesz rebelii, potrzebujesz ludzi. Żeby ich mieć, trzeba zjednać klany. Jak chcesz to zrobić? Ani ty ani ja nie mamy takiej mocy, reszta taborów ucieka we wszystkie strony jakie się da.... jak ich znajdziesz? Na powwow nie było co liczyć, nie w chwilach, gdzie każde większe zgromadzenie elfów było jak przynęta na templariuszy. - Chcesz partyzantki? To dobre rozwiazanie, gdy twoja śmierć w walce będzie miała sens. Ani dla wrogów, ani dla innych klanów twoja ofiara by nic nie znaczyła. Powiedz mi, wilk biega z obnażonymi zębami cały dzień, czy czeka aż sarna podejdzie bliżej? Pokręciła głową, zupełnie nie rozumiejąc, jak jej siostra nie mogła pomyśleć o tak istotnych kwestiach. Walka nie powinna polegać na rzucaniu się z motyką na słońce. Młoda jednak miała jednym racje: - Tak... ale wiem też, że bezczynne siedzenie nigdzie nas nie poprowadzi. I już, już chciała przybliżyć się do siostry i ją utulić, jakby w ramach przeprosin za karcący ton, lecz kątem oka dostrzegła zbliżającego się elfa. Odsunęła się od Rhaw i wyprostowała się szybko, jakby chcąc wyglądać na jeszcze wyższą niż jest - co właściwie takie trudne nie było zważając na to, że była najwyższą w klanie. - Aneth ara - odpowiedziała zachrypniętym głosem w stronę Ithriena. Nie ukrywała, że nie w smak jej te jego przechadzki. Po pierwsze, takie wypady należały do niej i jej podobnych łowców. Po drugie, każdy samotnie wędrujący elf się aż prosi o problemy. Jednak widocznie magowie w czasie, gdy dostają swoje "czary-mary" tracą rozsądek. - Ithrien, wyznaj mi coś, mój miły, czy te twoje wędrówki się nam na coś przydadzą? Może nam o czymś nie mówisz i szukasz jakiś wielkich skarbów? Podziel się z nami ta wiedzą? Czy może jednak tak bardzo ciekawi cię nasza łowca praca? |
| | |
Rhawoneth Elgarfen - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt Czw Kwi 21, 2016 2:39 pm | |
| Gdy tak siedziała, a jej siostra dopuściła się ostudzenia nieco jej zapału, jej słów, Rhawoneth zgarbiła się nieco i opuściła głowę, skrywając wyraz twarzy. Milczała, przez cały ten czas gdy starsza córka Hahrena ukazywała jak to Rhaw jest tylko bezmyślnym dzieckiem. Jak kompletnie nie ma planu na działania, że tylko gada głupoty. Bo tak odebrała to ciemnowłosa. Ścisnęła dłoń w pięść, zgniatając suchą przekąskę, którą wyciągnęła jeszcze chwilę temu z torby. Okruszki posypały się na ziemię, ginąc w jałowej trawie. Rhawoneth nie miała zamiaru tworzyć jakiejkolwiek rebelii, nie chciała jednoczyć klanów, by wszyscy ruszyli na podbój Thedas. Miała o wiele subtelniejsze plany. Wkraść się tu i ówdzie, poderżnąć jedno czy dwa gardła i zasmakować krwi i kwiku przerażonych członków Zakonu. I wtedy, by zobaczyli, czy Andrasta ich ochroni. Bujda. To wszystko co głosili to bujda. Chciała się zerwać na równe nogi, rzucić w Thil suchym kawałkiem chleba albo od razu zamachnąć się na nią z pięścią, ale powstrzymała się resztami silnej woli. Nie dziś, nie teraz. Ona i tak swoje wiedziała i będzie do tego dążyć. Nieważne co mówiła siostra, ojciec, Opiekunka. Ona jeszcze sprawi, że klan będzie z niej dumny. Nigdy więcej już nie będzie czarną owcą, elfem, na którego spoglądają inni członkowie klanu z politowaniem. - Banal'ras. Niczym cień w mroku - mruknęła po cichu, do siebie. Thil nie miała wyjścia jak zinterpretowanie tego po swojemu, bo żadnego dalszego wyjaśnienia od siostry nie otrzymała. Pojawienie się maga, a do tego Pierwszego z klanu nie spowodowało, że Rhawoneth poprawił się humor. Wręcz przeciwnie. Odwróciła głowę w jego stronę, gdzie stał w promieniach słońca jakby urwał się z reklamy jakiś perfum, obdarzając Ithriena spojrzeniem pełnym niechęci. - Aneth ara - jednak się przywitała, jak nakazywała kultura. Wpakowała kolejny kawałek chleba do ust, zapychając się tym samym, by nie rzucić znowu złośliwych słów. Wciąż pracowała nad tym, by z większą życzliwością traktować członków klanu, choć jej charakter sprawiał, że przychodziło jej to z ogromną trudnością. Ale czy łowca, czy mag, czy młodszy, czy starszy to wciąż był jej klan. Najbliżsi jej sercu. - Przylazł na przeszpiegi, wierny piesek Opiekunki - odpowiedziała Thil, zanim Thrien zdążył cokolwiek powiedzieć. - Myślicie, że jak posługujecie się magią to możecie się rządzić. Rhawoneth była ostatnimi czasy wyjątkowo rozgoryczona, co było słychać już od pierwszych słów, które wypowiadała. Jednak zawsze mówiła to co czuła. Wszechobecność magów w jej klanie była aż przytłaczająca. Na każdym kroki widziała ich, te ich magiczne sztuczki i drewniane kostury z dziwacznymi ozdobnikami. Miała nadzieję, że gdy wybiorą się wystarczająco daleko, z siostrą, to uciekną od tego. Niedoczekanie ich. Oczywiście, że mag musiał znaleźć się w tym samym miejscu. |
| | |
Sponsored content - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt | |
| |
| | |
| [Prywatna|Góry Myślirogu] Niewielki szczyt | |
|