| [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... | |
|
|
Autor | Wiadomość |
---|
Lusacan - dragon age PBF - |
Temat: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Pon Kwi 18, 2016 11:15 pm | |
| Uczestnicy: - Hessa - AshkostCiężko jest wyznaczyć granicę między Głuszą Korcari a gęstym lasem Brecilian. Na mapach zapisano to intuicyjnie, lecz żadna naturalna granica nie występuje na tyle intensywnie, ażeby stanowczo stwierdzić, iż opuściłeś teren głuszy i stąpasz po leśnym łonie. Wspólny mianownik przemierzany jest przez wielu, a dziś gości na nim młoda apostatka, której życie dotychczas balansowało między niewiedzą i niewiedzą. Odizolowana od świata, przeto głupia, ledwo potrafi ogarnąć majestat wszechświata. Bez prowadzącej ją za rękę opiekunki jest, niczym to ślepe dziecko. Nieczułe na bodźce, upośledzone. Chcąc odejść jak najdalej, w końcu wpada do starożytnej siedziby dzikich zwierząt. Miejsca, o którym wieśniacy snują legendy, jakoby mroczne siły pochłaniały przechodniów na zawsze. Błądzi pośród drzew. Słońce powoli kładło się do snu, ustępując miejsca swemu serowemu bratu - księżycowi. Hessa, klęcząc przed krzewem poziomki, zajadała się czerwonymi owocami, aż kubki smakowe przestały reagować na kwaśny sok, przeto pojedyncze kulki zmieniły się w lądujące w buzi garści. Wnet coś zaszeleściło, jakoby wielki niedźwiedź lub wymiarowo podobna istota przemieszczała się przez gęsty puch lasu. To coś, dynamicznie rozgramiało gałązki i miażdżyło spróchniałe ubytki drzew pod stopami. Poruszało się szybko, czując bat nieprzyjaciela na plecach. Ktoś to gonił. Dziewczyna, nie wstała, bała się. Przez krzew ujrzała wyłącznie postawnego mężczyznę lub coś na wzór gigantycznego chłopa. Obraz zamazał się i zniknął. Obcy odszedł na wschód. Przemierzyliście kontynent w poszukiwaniu Tal-Vashothów, aż dotarliście do lasu Brecilian, gdyż w tymże miejscu urwał się ślad po zaginionym pobratymcu. Dzień bez chwili odpoczynku, o suchym pysku i pustych kiszkach. Ciągle w pogoni za uciekinierem. Aż musieliście się rozdzielić, bowiem ślady okazały się niejasne. Każdy poszedł w innym kierunku, wciąż pozostając niedaleko. Tropiłeś kurs, jaki wyznaczały ślady masywnych stóp oraz rozgniecione pod ich naciskiem kłody. Z czasem odciski stawały się coraz mniej wyraźne, nie za sprawą ulatniania poszukiwanego, lecz utrudnień optycznych związanych z coraz skąpszym dostępem do światła, gdyż, jak wiadomo, nadchodził wieczór. Stanąłeś wycieńczony, gdzieś nieopodal białej brzozy, o którą oparłeś swój ciężki korpus. Głębokie wdechy nie mogły uspokoić nieregularnych ruchów klatki piersiowej, chrząkałeś, niczym podstarzały handlarz. I gdy tętno zdawało się wracać do normy, coś sprawiło, że stanęło w miejscu. Była to wyłaniająca się zza krzaków persona. Młoda kobieta o nieznanej urodzie, albowiem osłonięta stertą chasyndzkich szmat. Ona, również cię dostrzegła. Stoicie naprzeciwko siebie, jak wryci, nie wiedząc, co należy zrobić. Braci Qun nie słychać, są kawałek stąd, ale zawsze mogą wrócić. |
Ostatnio zmieniony przez Lusacan dnia Czw Kwi 21, 2016 9:35 pm, w całości zmieniany 2 razy |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Wto Kwi 19, 2016 2:55 pm | |
| Podróżując raczej nieczęsto zatrzymywała się na dłużej w ludzkich osadach. Gdy za bardzo doskwierało jej zmęczenie lub brzuch dopominał się o jedzenie, kierowała swe kroki raczej ku leśnym kompleksom. Tutaj nikt nie kazał jej płacić za dobra podarowane przez naturę, nie śledziły jej niczyje podejrzliwe oczy. Las mógł być prawdziwą spiżarnią, o ile wiedziało się gdzie szukać. Wśród liści kryły się słodko-kwaśne owoce, kuszące pełnymi kształtami i przeróżnymi kolorami. Ziemia z kolei skrywała dziesiątki jadalnych korzonków, które wystarczyła nieco otrzepać. Gdy więc Hessa zgłodniała nieco oczywistym wyborem było po prostu rozejrzenie się po okolicy i znalezienie czegoś zjadliwego. I tak oto trafiła do krzaka poziomki, który hojnie obdarował ją swymi owocami. Chcąc jak najszybciej zaspokoić głód nie bardzo przejmowała się czystością owoców, ani też nie dbała o zachowanie dobrych manier. Jej posiłek przerwało pojawienie się ogromnej istoty, która wywołała niebywałe poruszenie w okolicy. Gabaryty sprawiały, że była dość trudna do przeoczenia, a ponadto przemieszczając się wywoływała wiele hałasu. Na szczęście dziewczyna posiadała choć tyle rozsądku, by nie wychylać się niepotrzebnie. Dopiero gdy miała pewność, że wszelkie hałasy ucichły zebrała szybko jeszcze garść owoców i podniosła się z klęczek. Kilkoma energicznymi ruchami otrzepała ubrania z leśnego runa. Nie była pewna dokąd powinna się teraz udać, mając jednak świadomość późnej pory, zdecydowała się rozejrzeć za miejscem na nocleg. Swe kroki miała oczywiście zamiar skierować w kierunku przeciwnym, do tego, w którym udał się dziwny olbrzym. Nawet jej ciekawość miała swoje granice. Jak postanowiła, tak zrobiła. Odwróciwszy się ku zachodowi zaczęła przedzierać się przez pobliskie krzaki. Kilka upartych gałęzi zahaczyło o jej ubrania i Hessa musiała poświęcić chwilę na ich oswobodzenie. Kiedy w końcu tego dokonała i mogła zlustrować okolicę, zamarła. Po raz pierwszy w życiu widziała taką istotę. Wessała głośno powietrze, rozdziawiając usta niczym ryba wyrzucona na brzeg. Zupełnie zapomniała o niesionych w dłoni poziomkach, które rozsypały się po ziemi. Przecież specjalnie poszła w przeciwnym kierunku niż ta olbrzymia osoba, jak więc było możliwe, że właśnie na nią wpadła? A co jeśli było ich więcej? Przez jej umysł przeleciało tysiąc myśli, jednak żadna z nich nie była w stanie skłonić ją do ruchu. |
| | |
Ashkost - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Wto Kwi 19, 2016 6:51 pm | |
| Z pewnością niejeden złorzeczyłby na swój los, zmuszony do przedzierania się przez głuszę, w celach, co do których miał odmienne zdanie niż jego eskorta. Jednorożec nie miał jednak na to czasu, gdyż między wyszukiwaniem kolejnych śladów, cały czas rozmyślał, jak wyjść z opresji, nie zabijając przy tym uciekiniera. Niestety, momenty, podczas których mógł zebrać myśli, były coraz rzadsze. A to ze względu na zapadający zmrok, dający uciekinierowi znaczącą przewagę. Sprawy nie ułatwiała też - szczególnie dla osoby jego postury - cała masa wszechobecnych gałęzi, krzewów i śliskiego mchu. Doprawdy zacny byłby to koniec dla wojownika, gdyby zginął od poślizgnięcia i rozbicia skroni o kamień. Jednakże najistotniejszą kwestią był brak obeznania w terenie. Nie wiedział, jaka zwierzyna żyje w tym miejscu, a napotkanie zdziczałego niedźwiedzia nigdy nie należy do najprzyjemniejszych przeżyć. Z tego powodu męczył się dwukrotnie szybciej, gdyż cała jego istota była postawiona w stan ciągłej, wzmożonej ostrożności. Los nie sprzyjał mu już od dłuższego czasu, a na domiar złego, w jego zapasie kłód znalazła się jeszcze jedna, którą postanowił rzucić mu jeszcze przed zapadnięciem nocy. Ledwo zdążywszy złapać oddech, qunari otrzymał wątpliwą przyjemność napotkać na swej drodze... no właśnie, kogo? Któż mógłby się szlajać o tej porze, po zapomnianym przez bogów kawałku głuszy? Demon, duch czy tylko jakiś nocy drapieżnik żyjący w tej części kontynentu? Dłonie instynktownie zacisnęły się na drzewcu broni, unosząc ją przed siebie, by odeprzeć zdradziecki atak, mogący nadejść w ułamku sekundy. Ułamek jednak minął, a za nim cała sekunda, dwie, pięć. Serce i płuca przypomniały sobie o swej pracy, a ślepia zmrużyły się, by lepiej przyjrzeć osobie, przez którą nieomal obsrał sobie zbroję. Filigranowa postura i łachy, w które była obleczona - w połączeniu z jasnymi włosami wydostającymi spod kaptura - dały nieco złowieszczy wygląd. A to za sprawą zmęczenia organizmu, przez co mózg naszego rogacza spłatał mu figla i stworzył wyobrażenie zjawy. Rzuciwszy pod nosem ciche przekleństwo, zrobił krok naprzód. Dopiero pochyliwszy się zdołał sobie uświadomić swoje niedopatrzenie. - Na demony i czerwie, nie jest mądrze zaskakiwać w ten sposób uzbrojonego mężczyznę, kobieto. - Wypalił odrobinę łamanym wspólnym, z wyraźnie gardłowym akcentem. Miał co prawda do czynienia z niewielka niewiastą przez co nieco się rozluźnił, jednak sam fakt, że samotnie włóczyła się po ciemnym lesie sprawił, że nie pozwolił sobie na całkowite odetchnięcie ulgi i nie opuścił broni. Z pewnością nie należało to do normalnych zachowań, co kazało mu mieć się na baczności. - Widziałaś, by ktoś tędy przebiegał? - Dodał po chwili, nie chcąc tracić czas na uprzejmości. Był dość bezpośredni, co dodatkowo mogło nieco zbić z tropu. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Sro Kwi 20, 2016 5:22 pm | |
| Hessa nigdy nie zastanawiała się głębiej nad swoją aparycją. Nie mając zbyt wielu osób, do których mogłaby się porównywać, przyjmowała swe ciało jako coś oczywistego i naturalnego. Niektórzy mogli wyrażać nawet jego aprobatę, ale w życiu nie pomyślałaby, że mogłaby u kogokolwiek wywołać niepokój samym swym istnieniem. A już na pewno nie podejrzewała, iż za zagrożenie mógłby przewyższać ją rogaty olbrzym, przy którym prezentowała się niezbyt okazale. Słysząc słowa nieznajomego zmarszczyła groźnie brwi, a raczej starała się by tak to wyglądało. Że on był zaskoczony? To ona poszukując spokojnego miejsca na odpoczynek i posiłek raz po raz jest niepokojona przez rogate istoty. Już nabierała powietrza i miała zamiar się jakoś odszczekać, jak to na charakterną osóbkę przystało, coś ją jednak powstrzymało. Szybka kalkulacja pozwoliła jej zrozumieć, iż lepiej nie wdawać się w potyczkę słowną z osobą, która z pewnością ważyła ponad dwa razy więcej i dzierżyła w dłoniach miecz, zdolny przepołowić jej drobne ciałko. - Dobrze, następnym razem uprzedzę... – mruknęła wyraźnie niezadowolona. - Moment... Jesteś Qunari! Mimika jej twarzy zmieniła się drastycznie, przechodząc od zdziwienia i irytacji do radości. Uśmiech, który zagościł na jej ustach mógł być nieco zbijający z tropu, jednak był całkowicie szczery. Miała wystarczająco dużo czasu, żeby dokładnie przyjrzeć się swemu rozmówcy. Wyglądał wyjątkowo groźnie i imponująco, ale przede wszystkim interesowała ją rasa, do której należał. Oto bowiem Hessa po raz pierwszy miała styczność z Qunari! Nawet po opuszczeniu Mokradeł, na których spędziła większość życia, nie miała szczęścia spotkać żadnego przedstawiciela tej rasy, pomimo swych starań. Była to zupełnie obca nacja, która budziła niepokój u większości osób, a u niej wywoływała głównie ciekawość. Ileż wiedzy musieli skrywać przed światem, do tego ich kodeks honorowy i filozofia były jedyne w swoim rodzaju. Wyglądała na wyraźnie zachwyconą i niemal zupełnie przestała zwracać uwagę na cokolwiek, poza własnymi myślami i analizą osoby nieznajomego. Było tyle rzeczy o które chciałaby się zapytać, że nie wiedziała od czego zacząć. Na szczęście pozostała na tyle przytomna by usłyszeć zadane pytanie i potakująco pokiwać głową. |
| | |
Ashkost - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Czw Kwi 21, 2016 5:24 pm | |
| Broń, którą trzymał mężczyzna, okazała się czymś więcej niż zwykłą klingą. Przyjrzawszy się bliżej, można było dojrzeć ostrze, które nie kończyło się rękojeścią, a długim drzewcem zlewającym się z zapadającym zmrokiem, co mogło zmylić kobietę. Broń stanowiła granicę między dwójką rozmówców. Po właściwej jej stronie mieliśmy obleczoną w zrogowaciałą skórę, masywną postać, z charakterystyczną czaszką, bliżej nieokreślonej bestii na prawym ramieniu. Błyszczące, złote ślepia rzucały w stronę kobiety badające spojrzenie. Ku jego uciesze, zrozumiała jego pokraczną mowę, dzięki czemu mieli jeden problem z głowy. Obawiał się jedynie chorej fascynacji, która wymalowała się na jej twarzy w chwili, gdy dotarło do niej, z kim ma do czynienia. Jedyna reakcją zwrotną jaką otrzymała, było chrząknięcie, mogące być zwykłym potwierdzeniem jej słów, lekceważącym prychnięciem lub po prostu nic nie znaczącym dźwiękiem, nie niosącym ze sobą kompletnie żadnego przekazu. - Którędy pobiegł? - Ponaglił dziewczynę, by czym prędzej uzyskać odpowiedź. Dla kontrastu, Ashkost zupełnie nie okazywał zainteresowania spotkaną kobietą. I zamiast rozmyślać o jej urodzie, pochodzeniu czy celach, z powodu których się tu znalazła, główkował czy jest w ogóle sens pogoni za uciekinierem. Zapadł coraz głębszy mrok i o ile dalsze tropienie mogłoby się udać na otwartej przestrzeni, tak w gęstwinie, w której się znajdywali, mimo przewagi liczebnej, szansa na znalezienie swej ofiary malała coraz szybciej i już teraz oscylowała w okolicy zera. - Jak dawno temu to było? - Dodał po chwili zastanowienia. Cel stracił z oczy już jakiś czas temu i teraz nawet minuta dzieląca ich od siebie stawała się barierą nie do przekroczenia. Powoli dochodziło do niego, że dalsza podróż może okazać się niemożliwa, co skłoniło go do rozważań czy nie powinien zawezwać swoich dwóch braci. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Czw Kwi 21, 2016 5:50 pm | |
| Postarała się jakoś opanować swoje emocje, w końcu nie każdy mógł zrozumieć jej zainteresowanie. Niewielu, podobnie jak ona, obierało sobie za cel zebranie jak największej wiedzy i zrozumienie świata w jak największym stopniu. Dla niektórych wydawało się to wręcz naiwne, w końcu było tyle lepszych marzeń – choćby zdobycie fortuny czy zrobienie kariery w określonej profesji. Ona z kolei nie pojmowała co takiego wspaniałego było w kompulsywnym gromadzeniu złota, które nie było ani praktyczne, ani jakoś niezwykle ładne. O wiele bardziej od tych kilku monet noszonych w sakwie ceniła sobie zebrane w okolicy rodzinnego domu kolorowe kamienie i barwne ptasie pióra. Ba, nawet szary krzemień zdawał się jej bardziej praktyczny, pozwalał nawet bez pomocy magii wykrzesać ogień i ogrzać się w chłodny jesienny wieczór. Wyglądało na to, że jej rozmówcy bardzo spieszono było do odejścia. Każdym kolejnym pytaniem upewniał ją w przekonaniu, że wcześniejszy intruz był z nim powiązany nie tylko przez podobne rozmiary. Tamten przemieszczał się szybko i nieostrożnie – uciekał? Być może były to jakieś personalne porachunki, a może chodziło o coś więcej. Nie miała pojęcia jak te kwestie wyglądały u Qunari i, wbrew wszelkiemu rozsądkowi, postanowiła dowiedzieć się tego. - Biegł na wschód, w kierunku Głuszy. Minęło już parę minut... – zawahała się. - Mogę pomóc go znaleźć! Starała się brzmieć jak najbardziej przekonująco i rzetelnie. Jej propozycja wynikała oczywiście po części z faktycznej chęci niesienia pomocy wszystkim, którzy jej potrzebowali. Głównie jednak chodziło o zdobycie szansy na przebywanie w towarzystwie tak niezwykłej osoby. Nawet jeśli nie miałby ochoty pogawędzić i podzielić się z nią jakimikolwiek informacjami na swój temat, to sama jego obecność dawała spore pole do popisu. Nie było lepszego sposobu na naukę, niż obcowanie z drugą osobą, zwłaszcza o tak odmiennym światopoglądzie i pochodzeniu. Oto w całej okazałości objawiał się jeden ze zwyczai Hessy - skłonność do "przylepiania" się do niekoniecznie odpowiednich ludzi. |
| | |
Ashkost - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Czw Kwi 21, 2016 8:17 pm | |
| Nim zdążyła dodać informację o udzieleniu pomocy, Ashkost zrobił już kilka chyżych kroków w jej stronę. Masywne cielsko, z niepasującą do swych rozmiarów gracją, ruszyło we wskazanym przez kobietę kierunku. Chwila odpoczynku wystarczyła, by zebrać w sobie resztki energii i zdobyć się na ostatni wysiłek. Gdzieś w mroku zaświeciła się iskierka nadziei, którą zamierzał pochwycić i nie wypuszczać dopóki jest w stanie złapać oddech. Jego myśli pomknęły przed siebie, zostawiając kobietę daleko w tyle, jednak oferta pomocy - rzucona w jego przekonaniu tak bezmyślnie - zmusiła go spojrzenia na srebrnowłosą w chwili gdy ją mijał. Spojrzenie nie wyrażało zupełnie nic. Przynajmniej dla przeciętnego obserwatora, gdyż osoba spostrzegawcza zdołałaby dojrzeć w ślepiach mężczyzny odrobinę zainteresowania. Z jego gardła ponownie wydobył się specyficzny pomruk, którego niedalekim następstwem okazało się być kontynuowanie rozmowy. - A jesteś w stanie sprawić, by słońce ponownie wzeszło? - Spytał, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Nie baczył na to, czy kobieta dotrzymuje mu tempa i czy w ogóle za nim podąża. Nie przypuszczał, aby jego towarzyszka miała jakiekolwiek zdolności tropicielskie. A już na pewno nie przewyższające jego własne. Była w końcu kobietą, a te wiodły prym w innych dziedzinach. Pytanie nie miało zamiaru obrazić kobiety, gdyż nie uważał ich za gorsze. Faktycznie z wielką radością powitał by wschodzące nad lasem słońce, oświetlające okolice i ukazujące ślady. - Nie wiem w jaki inny sposób mogłabyś się okazać pomocna. - Rzucił trochę od niechcenia. Nie zmierzał się zastanawiać nad zdolnościami dziewczyny, szczerze w nie wątpiąc, więc to jedynie od niej zależało, co sobą zaprezentuje. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Pią Kwi 22, 2016 6:01 pm | |
| Widać było, że jego nagły ruch nieco ją zaskoczył. W końcu nie zdążyła jeszcze się nawet do końca rozgadać, a już została zupełnie zignorowana. Musiał się bardzo spieszyć albo wyjątkowo nie przepadać za jej towarzystwem. To drugie oczywiście było jej zdaniem niemożliwe, w końcu była tak czarującą i uroczą osóbką, że rozmowa z nią musiała każdemu sprawiać niebywałą przyjemność. Jej oferta zdawała się na szczęście zainteresować go, co dawało jej cień szans na pozostanie w towarzystwie nieznajomego. Musiała to jakoś sprytnie rozegrać, by jej pomoc stała się propozycją nie do odrzucenia. Niestety wznoszenie słońca ponad nieboskłonem nie znajdowało się w zasięgu jej możliwości, wciąż jednak pozostawały inne sposoby na rozwiązanie problemu. Przecież jej magia była o wiele bardziej użyteczna, niż jakakolwiek zwykła sztuczka! Mogła w mgnieniu oka przywołać wesołe ogniki, które z łatwością oświetliłby ich drogę nawet wśród kompletnych ciemności. Ba, umiała nawet jeszcze lepszą sztuczkę, która pozwoliłaby stać się jej tropicielem doskonałym i zawstydzić nawet rozmówcę – wystarczyło tylko zmienić swą postać. Jako niedźwiedź posiadała węch o wiele lepszy, niż ten, którym natura obdarowała ludzi. Nawet gdyby ślad stał się kompletnie niewyraźny byłaby w stanie po zapachu wytropić zbiega. Już miała rzucić z dumą jak wiele opcji mieli, kiedy ugryzła się w język. Na własne szczęście jakiś cichy głosik podsunął jej myśl, że nie każdy był zachwycony z towarzystwa maga-apostaty. Swymi umiejętnościami mogła nie tyle zaprzepaścić szansę na przyjacielską znajomość, co sprowadzić na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo. Widziała jak Qunari poruszał się poza walką i tyle jej wystarczyło, by nie wątpić w jego umiejętności bojowe. Nie chciała jednak wyjść na osobę, która rzuca obietnice na wiatr i zmusiła szare komórki do intensywnej pracy. - Nie panuję nad słońcem, ale umiem zrobić pochodnię! No tak, przecież posiadała całkiem niezłe umiejętności jeśli chodzi o przetrwanie w głuszy. Choć aktualnie rzadko była zmuszona sięgać po niemagiczne źródła światła, to jako dziecko nie raz błąkała się z pochodnią po Mokradłach. Hessa starannie pielęgnowała raz zdobytą wiedzę i wciąż wiedziała doskonale jak poradzić sobie w trudnych warunkach. |
| | |
Ashkost - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Nie Kwi 24, 2016 4:51 pm | |
| Pochodnia mogła się okazać pomocna, ale z drugiej strony sprawiłaby, że staną się łatwym celem. Decyzja nie należała do prostych, jednak ryzyko zdawało się być do zaakceptowania. - Jeśli się uwiniesz, to chodź. - Rzucił dość lakonicznie, nie wdając w dalszą dyskusję. Zastanawiał się przez krótką chwilę, czemu kobieta zaoferowała mu swoją pomoc. Może kierowała nią jakaś chora fascynacja lub należała do tej części społeczeństwa, która bezinteresownie niosła pomoc innym? Ashkost nie potrafił tego zrozumieć, ale miał już styczność z podobnymi osobami, dlatego zdążył się już oswoić z taką sytuacją. Nim podjął ponownie trop, przyłożył obie dłonie do ust i zahuczał niczym rasowa sówka. Kilka urywanych dźwięków, po których nastąpiła równie zwięzła odpowiedź od jego towarzyszy. Mieli iść na wschód, w znacznej odległości, by w razie ataku nie dostać się w pole rażenia, a jednocześnie na tyle blisko by przyjść z pomocą. Qunari podejrzewał, że gdy pochodnia zapłonie, będą dobrze widoczni dla pozostałej dwójki. Teraz musiał jednak przyłożyć nos niemal do samej ziemi, by odnaleźć ślad. Jedynym ułatwieniem były duże rozmiary ściganego, co sprawiało, że dla wprawnego tropiciela, był niczym płomień ogniska zwabiający do siebie ćmy. Połamane gałęzie, zgniecione runo leśne czy powyginane krzewy były tym czego poszukiwał. Trwał chwilę w bezruchu, nim przed oczami pojawiła się widoczna tylko dla niego ścieżka. Bez dłuższego zastanawiania się, ruszył pośpiesznie za uciekinierem. Podążając dalej, mężczyznę tknęło coś. Przypomniał sobie, że w tych stornach ludzie nadają sobie imiona, indywidualne dla każdego i tak też się do siebie zwracają. - Jak cię zwą? - Zapytał, nie tyle z ciekawości, co ułatwienia dalszej komunikacji. |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Nie Kwi 24, 2016 5:56 pm | |
| Dostała zadanie i zamierzała się szybko z niego wywiązać. Ogarnęła spojrzeniem okolicę, szukając zdatnego do wykonania pochodni patyka. Kawałek drewna nie mógł być zbyt gruby, ale nie chciała też by złamał się pod wpływem ciężaru. Jeszcze tego brakowało, by przez jej nieostrożne działanie okoliczny las uległ zniszczeniu w niekontrolowanym pożarze. Szybko odnalazła odpowiedni kawałek drewna, wystarczyło tylko strzepać z niego kawałki mchu i przygotować jeden z jego końców do podpalenia. Spojrzała z nieskrywanym zadowoleniem na swe dzieło, które pozwoliło jej z gracją wybrnąć z trudnej sytuacji. Odruchowo chciała podpalić pochodnię za pomocą magii, powstrzymała się jednak. Miała uchodzić za zwykłą dziewczynę, może nieco bardziej jedynie obytą ze sztuką przetrwania. Podała mu zrobioną pochodnię, w końcu to on był tutaj głównym tropicielem i bardziej potrzebował światła. Miała nadzieję, że posiada przy sobie krzesiwo, bo inaczej cały jej trud pójdzie na marne. Oczywiście zwróciła w międzyczasie uwagę na jego nietypowe zachowanie. Porozumiewał się z kimś, nie był więc sam, co nieco ją martwiło. Przewaga liczebna nigdy nie wróżyła nic dobrego, zwłaszcza gdy miało się do czynienia z istotami ponad dwa razy cięższymi od siebie. -Hessa. A jak ja mam się do ciebie zwracać? Miała nadzieję, że ich spotkanie potrwa chociaż chwilę i nie miała zamiaru zwracać się do niego per „Panie Qunari”. Brzmiałoby to zdecydowanie głupio i było niewygodne do wypowiadania, zwłaszcza jeśli miałaby go, na przykład, ostrzec w razie niebezpieczeństwa. Starała się dotrzymywać mu kroku, co nie było dla niej łatwe. Nawet przy jego normalnej prędkości zapewne miałaby z tym problemy. Wystarczyła chwila, by jej serce przyspieszyło, a oddech stał się nieregularny. O ileż łatwiej było przemieszczać się w zwierzęcej postaci – szybować ponad koronami drzew lub szarżować w postaci niedźwiedzia, tratując wszystkie przeszkody. Korciło ją coraz bardziej by zadać mu jedno z trapiących ją pytań. Setki natrętnych myśli atakowały ją z każdą minutą. Chciała wiedzieć w jaki sposób w kulturze Qunari są postrzegani magowie, jak wygląda ich system władzy, wierzeń... Och było tyle ciekawych kwestii do poruszenia. |
| | |
Lusacan - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Pon Kwi 25, 2016 9:20 am | |
| Nie wahała się długo, co rychlej szukając pochodni. W gruncie rzeczy nie podała jej Qunari, gdyż zamiast żarzącej się pałki do rąk trafił prosty badyl. Otrzepany z porostów i wysuszony kawałek drewna. Z pewnością nie o taką pochodnie chodziło rogaczowi, który wtenczas zmuszony był do zasięgnięcia po własne materiały rzemieślnicze. Za sprawą ulokowanego w podręcznej szmacie krzesiwa wzniecił kilka iskier, które w dalszej kolejności zagrzały miejsce w szczelinach spękanego drewna. Jedne z płomyków wysokie były i mocne, świeciły jasno, żywo, inne zaś były malutkie, chwiejne i drgające, a światło ich ciemniało. Na samym szczycie był jeden płomyczek maleńki i tak słaby, że ledwie się tlił, ledwie pełgał, już to rozbłyskując w wielkim trudzie, już to gasnąć niemalże zupełnie z każdą porcją leśnego wichru.
Ruszyli na wschód, mimo że lokacja poszukiwanego mogła ulec zmianie. Zbyt długi postój ze strony Qun sprawił, iż uciekinier zyskał na czasie. Z drugiej strony, robi się czarno, toteż nie odbiegł daleko. Odziana w chasyndzkie szmaty dziewka podążyła za tęgim mężem odmiennej rasy. Był duży i każdy jego krok zdawał się być dwoma lub nawet trzema kroczkami niewiasty. Przepaść między nimi zwiększała się, chociaż ona czuła, że pędzi tak wartko jak tylko się da. Aż w pewnym momencie stanęli. Zesztywnienie dolnych kończyn dzierżącego pochodnię Qunari świadczyło o napotkaniu przeszkody lub innego rzędu utrudnienia. Wysuwając się na palcach, przez ramię giganta, dostrzegła Hessa, jak inny Qun mierzy szerokim mieczem w jej dotychczasowego kompana. Zanim powróciła z wychylonej pozy na placach poczuła, że na jej karku odbija się chłodna stal innego oręża, również należąca do Qun. - Ashkost, kim ona jest? Co to za komitywa? - pytał przeciągle towarzysz Ashkosta, ciągle trzymając przed nim miecz, jakoby nie ufał bratu. A oczy miał dzikie, przekrwione, straszne i złowrogie. Qun nie mieli pozytywnego zdania o ludziach, zaś konszachty ich pobratymca z nieznaną im osobą rzucają jeszcze większy cień niepewności na Ashkosta. Oboje są na celowniku Qun, jak się z tego wywiną? Czy się wywiną? - Spoiler:
"Kilka urywanych dźwięków, po których nastąpiła równie zwięzła odpowiedź od jego towarzyszy" - proszę nie decydować za NPC, to należy do kompetencji prowadzącego rozgrywkę. Ze względu na obrót sprawy, w tej turze proszę po 1 odpisie, aby zachować ciągłość: GraczX> GraczY> Mistrz Gry.
|
|
| | |
Ashkost - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Pon Kwi 25, 2016 7:30 pm | |
| Patrząc na tak przygotowaną pochodnie pozostało mu tylko westchnąć. Straciwszy kolejne cenne sekundy na rozniecenie ognia, zdecydował o zwiększeniu tempa. - Ashkost. - Odparł bez zastanowienia, niemal machinalnie. Głos miał nieobecny, gdyż niemal cała jego uwaga skupiała się na wyszukiwaniu śladów. Pochodnia pomogła, ale nie na tyle, by ruszyć w te pędy za uciekinierem - zgubienie tropu okazałoby się stratą znacznie przewyższającą ewentualne zyski. A jak się okazało, spotkanie z Hessą, nie było jedyną przeszkodą, jaka czeka go tego wieczoru i straci nieco więcej czasu niż z początku przypuszczał. Pościg został wstrzymany w wyniku pojawienia się jego obstawy, która tym razem wysłała mu dość jasny przekaz. I o ile był gotów na zawoalowaną wrogość czy nieufność, tak wyciągnięte w jego kierunku ostrze było jawną zniewagą. Lewa dłoń, trzymająca pochodnię nawet nie drgnęła, jednakże prawa ręka, w której znajdowała się glewia, napięła się w chwili gdy mocniej zacisnął dłoń na drzewcu. - Jesteśmy braci i tylko dlatego puszczę to... - tu mężczyzna lekko skinął głową, wskazując wyciągnięty miecz. - w niepamięć. Jeśli jednak jeszcze raz wyciągniesz w moim kierunku broń, nie będę zważał na łączące nas więzi. - Głos był niski, spokojny bez cienia goryczy czy złości. Jednakże w oczach tańczyły czerwone ogniki i ciężko było wyczuć, czy to blask pochodni czy też czające się ostrzeżenie dla rozmówcy. - Kobieta widziała naszego uciekiniera i wie, w którym kierunku pobiegł. Co więcej, podejrzewam, że może się okazać podatna na nawrócenie i chętna dowiedzenia się więcej o Qun. Coś jeszcze? - O ile nie miał pewności co do swych podejrzeń, tak zdobycie nowego członka do ich społeczności z pewnością dawało im obojgu szansę na wyjście z opresji.
Ostatnio zmieniony przez Ashkost dnia Pon Kwi 25, 2016 10:17 pm, w całości zmieniany 1 raz |
| | |
Hessa - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Pon Kwi 25, 2016 8:39 pm | |
| Była już gotowa poprosić swego towarzysza o niewielkie zmniejszenie prędkości z jaką się poruszali, kiedy ten nagle zatrzymał się. Potrzebowała kilku kroków żeby sama wyhamować, gdyby szła nieco szybciej zapewne wpakowałaby mu się w plecy. Oczywiście nie byłaby sobą gdyby nie wychyliła się i sprawdziła co takiego wywołało ich nagły postój. Dostrzegając innego Qunari dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy to właśnie jego ścigali. W końcu, gdyby faktycznie tak było, tłumaczyłoby to grożenie im bronią. Odruchowo chciała wrócić za plecy swego dotychczasowego rozmówcy, a zaraz po tym zwiększyć jakoś odległość dzielącą ją od dzierżącego miecz mężczyzny, ale jej droga ewakuacyjna została zablokowana. O mały włos nie pisnęła, gdy odkryła kolejnego z towarzyszy Ashkosta tuż za swoimi plecami. Choć udało jej się zdusić w sobie okrzyk strachu i jedynie głośno zassała powietrze, to na jej twarzy odmalowało się przerażenie. Z oczywistych powodów sytuacja ta nie należała do przyjemnych, zwykle w obliczu zagrożenia Hessa salwowała się ucieczką. Szybko przeprowadziła kalkulację w umyśle, miała kilka możliwości. Zapewne byłaby w stanie zgromadzić wystarczająco dużo energii i gwałtownie ją uwolnić, uderzenie powinno zwalić agresorów z nóg i dać jej chwilę na ominięcie ich. Później poszłoby już szybko – zmiana postaci na sowę, ptak znalazłby się błyskawicznie poza zasięgiem ataków. Ale co wtedy z jej dotychczasowym towarzyszem? Zapewne nawet gdyby dał radę wyjść z konfrontacji obronną ręką to odniósłby spore obrażenia. Mimo że znali się dopiero od kilkunastu minut nie chciała go porzucać, nawet jeśli zwiększała przez to ryzyko, iż sama zostanie ranna. We dwoje mieli większe szanse na zwycięstwo, zwłaszcza gdyby wykorzystała element zaskoczenia i użyła magii. Poczuła przepływającą przez nią energię, niczym druga krew wypełniającą każdą część ciała. Było to dla niej tak naturalne, jak oddychanie. Na jej szczęście Ashkost okazał się lepszy w przemawianiu do swych braci, niż podtrzymywaniu konwersacji z nieznajomą osobą. Momencik... Jakie przechodzenie na Qun? Gdyby nie fakt, iż jej oczy były już rozszerzone strachem z pewnością powiększyłyby się ze zdziwienia na wieść, iż ma być „podatna na nawrócenie”. Stłumiła odruch zaprzeczania i zapytania co jest właściwie grane, nie chciała psuć jego planów i pozwoliła mu zająć się sytuacją. Być może sprytnie chciał wyciągnąć ich z kłopotów. Oczywiście istniała też opcja, iż za chwile wszyscy trzej złożą jej propozycje nie do odrzucenia, na temat zmiany wyznania czy coś w ten deseń. Wtedy będzie miała ostro przekichane. |
| | |
Lusacan - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Sro Kwi 27, 2016 12:04 am | |
| Obowiązek jest najważniejszy w kulturze qunari, zaś społeczeństwo traktują jako żywy byt, w którym obowiązkiem każdego jest zapewnianie dobrobytu. Każda osoba jest jak kropla krwi w układzie krwionośnym owego bytu i musi robić to, co jest najlepsze dla ogółu, a nie dla jednostki. Mimo że towarzyszowi nie spodobały się konszachty Ashkosta z kobietą i pochopnie uznał to za czyn warty potępienia, to chwila namysłu wystarczyła, by finalnie pochylił rękę w dół, tym samym opuszczając oręż. - Ten bas nie wygląda na taką, która... - wycedził przez zaciśnięte zęby, dalej snując słowa w nieznanym kobiecie języku. Pobratymcy Ashkosta nie władali wspólnym językiem tak biegle, jak on. Wypowiadane przez nich słowa szybko się urywały, aż ciężko było odczytać sens wypowiedzi. Kolejnym utrudnieniem były także wtrącane, co rusz słówka.
Hessa wiedziała, że Qunari każdy aspekt swojego życia podporządkowują qun, któremu są ślepo oddani i za swój moralny obowiązek uważają „edukowanie” tych, którzy go nie rozumieją – dla qunari qun nie oznacza „wiary”, a „zrozumienie”. Dla Qunari qun stanowi prawdziwe źródło moralności, więc społeczeństwa, które nie przestrzegają jego zasad, żyją – według nich – w rozpuście i cierpieniu. „Oświecenie” ich naukami qun postrzegają jako wyzwolenie ich z męk, które cierpią z własnej winy. Nawet handel Qunari z innymi rasami nie służy tyle gromadzeniu bogactwa, co przygotowaniom na walkę z potencjalnymi przeciwnikami. - Niech wykaże się w imię Qun. - rzekł przewodniczący eskapady. Wnet trzeci z Qunari schował broń, przeto Hessa znów mogła poczuć się względnie swobodnie.
Sytuacja staje coraz bardziej zawiła, ona i trzech fanatyków, z których przynajmniej dwoje uważa ją za potencjalną nawróconą. Co więcej, ma się przysłużyć qun, poprzez pomoc w odszukaniu i przejęciu poszukiwanego. Szmery, szepty, dziwne słowa. Qunari mówią w swoim języku. Hessa, po chwili namysłu pojęła przekaz, powracający z tuzinem porzuconych przez drzewa gałęzi Qunari, układa stos na ognisko. Wszystko wskazuje na to, że chcą przeczekać noc, bowiem w tym mroku nie widać niczego, zaś blask pochodni rozświetla wyłącznie areał pod nogami.
Księżyc przebył ćwierć swej nocnej podróży, pędząc po nieboskłonie. Dwójka Qunari spała przy dogasającym ognisku, chrapiąc głośno. Hessa nie mogła zasnąć, wierciła się z boku na bok. Wiedziała, że obok niej leży potężny rogacz i jeśli spróbuje ucieczki, może tego pożałować. Nie była osamotniona, Ashkot siedział, wpatrując się w gwiazdy, też nie mógł spać. |
|
| | |
Ashkost - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... Sro Kwi 27, 2016 6:29 pm | |
| Mięśnie Askosta nieco się rozluźniły, a on sam poczuł ulgę. Gdyby doszło do konfrontacji, nie mógł wiedzieć jak by się skończyła walka pośród gęstowia. Mimo że uważał się za utalentowanego wojownika, walka z dwoma przeciwnikami nigdy nie należała do przyjemnych i łatwych. Obeszło się jednak bez szczęku stali i już po chwili zagrożenie zostało zażegnane. - Nie nam oceniać. Nie należy to do naszych obowiązków. - Odparł sucho, przechodząc na Qunlat. Dalsza rozmowa nie trwała długo i wynikło z niej to, co i tak kobieta wpierw planowała - pomoc w schwytaniu zbiega. Pytaniem pozostawało, czy jej plany nie zmieniły się po całym zamieszaniu, jakie wynikło po spotkaniu reszty grupy. O ile uwięzienie kobiety i zabranie jej do Par Vollen mogłoby mu pomóc w zaskarbieniu sobie przychylniejszego spojrzenia jego pobratymców, tak próba chronienia siebie niewinną kobietą, godziłaby w jego honor. Miał całą noc, by przemyśleć kilka spraw, a im więcej gwiazd pojawiało się na niebie, tak rosło w nim przekonanie co do słuszności jego działań. Przerzuciwszy się na plecy, wsunął dłonie pod głowę i zaczął wpatrywać w gwieździste niebo. W głębi duszy podjął już decyzję, że nie wróci do swego ludu. Najprostszym wyjściem byłoby teraz zabicie śpiących braci, co skutecznie zatarłoby za nim wszelkie ślady. Jednak wpajane mu przez dekady wartości i zasady, nie mogły być tak łatwo złamane. Postanowił, że poczeka na odpowiedni moment, płynąc z nurtem i obserwując, co przyniesie dalsza droga. |
| | |
Sponsored content - dragon age PBF - |
Temat: Re: [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... | |
| |
| | |
| [Prywatna| Zachodnie skrzydło Lasu Brecilian] Piękna i bestia... | |
|