CHARAKTERYSTYKA
Pierwszy promień słońca przekradł się przez ozdobne zasłony i zaatakował jego powieki. Brutalnie wyrzucił Bégona z sennej fantazji i zmusił do powrotu do rzeczywistości. Starał się jeszcze przewrócić na drugi bok i powrócić do snu, jednak była to próba daremna. Pokonany i zrezygnowany usiadł na łóżku. Przetarł oczy i ułożył twarz w otwartych dłoniach. Jego bujny zarost zaszeleścił pod palcami, a skołtunione włos opadły na policzki.
Dźwignął się na nogi i skierował w stronę lustra. Gdy znalazł się przed pokaźnych rozmiarów zwierciadłem otworzył oczy i wyciągnął się by rozprostować kości. Nie miał rycerskiej budowy ciała, zdawał sobie sprawę, że jak na swój dość przeciętny wzrost mógłby nabrać nieco więcej mięśni. Przejechał ręką po włosach na klatce piersiowej, które praktycznie nie blokowały słońce przed dotarciem do skóry. Podobne gęste owłosienie znajdowało się na jego rękach i nogach. Przybliżył się do swego odbicia i oparł rękoma o komodę, która się pod nim znajdowała.
Zawsze uważał twarz za jeden ze swych najmocniejszych atutów. Szczupła, z wydatną szczęką i kośćmi policzkowymi i równym, delikatnym nosem. Górną wargę przysłaniał mu bujny wąs, który przechodził w bokobrody, a dalej w średniej długości czarne włosy. Był dumny ze swego zarostu i fryzury i właśnie zaczynał codzienny rytuał pielęgnujący te walory. Gdy skończył przyjrzał się odbiciu swych szarych oczu i posłał przystojniakowi po drugiej stronie lustra zawadiacki uśmiech.
Prezencja od zawsze była bardzo ważnym elementem wizerunku Bégona. Dba nie tylko o swe ciało, ale nosi się także jak na szlachcica przystało. Lubuje się w orlezjańskiej modzie, szczególnie, gdy jest w stanie położyć swe łapska na czymś wcześniej od innych waszmości. Nie podąża jednak ślepo za modą i trzyma się własnego stylu, w którym wie, że dobrze wygląda.
Bégon jest najstarszym synem Gillesa de Montaigne z jego pierwszego małżeństwa. Od małego obecny na salonach uczył się etykiety i zasad Wielkiej Gry. Gdy jeszcze żyła jego matka był bardzo blisko swego ojca. Zdawało się, że więź między nimi jest na tyle mocna, że nie mieli przed sobą sekretów, traktowali siebie nawzajem z ogromnym szacunkiem. Zdawało się również, że nic nie jest w stanie stanąć między miłością ojca do syna. Jak się miało okazać, było to ułudne.
Śmierć matki mocno go dotknęła, jednak nie pogrążył się w żałobie na zbyt długo. Jej przewlekła choroba i długie tygodnie, które spędziła w łóżku pozwoliły mu się przygotować na stratę, która miała nadejść. Pogodzić się z tym pomagała mu myśl, że wciąż ma świetny kontakt z ojcem, którego kocha i wiedział, że jakoś przez to przejdą.
Nie wiedział jednak, że w jego życiu pojawi się inna kobieta, która miała zastąpić jego rodzicielkę. Z początku Bégon przyjął to obojętnie. Nie nienawidził nowej partnerki ojca, ale nie darzył jej również sympatią. Nie sądził, że stanie się małżonką jego taty, jednak nawet gdy tak się stało postanowić to zaakceptować. Nawet postanowił, dla dobra rodziny, dogadać się ze swą macochą. Zrozumiał, że ta kobieta nigdzie w najbliższym czasie się nie wybiera, więc należało znaleźć wspólne tematy.
Okazało się to trudniejsze niż chłopak na początku myślał. Nie potrafił wyzbyć się wrażenia, że nowa żona ojca stara się zastąpić jego matkę. Być może było to tylko zdanie skrzywdzonego przez los dzieciaka, lub było w tym ziarno prawdy. Tak, czy inaczej Bégon nigdy nie uznał tej kobiety za coś więcej niż kiepskie zastępstwo. Dorastając nie przeszkadzało mu to, niejako ignorował ją i postanowił nie zaprzątać sobie nią myśli.
Ich stosunki uległy pogorszeniu, gdy urodziła pierwszego syna. Pierworodnego nie tylko martwiła sprawa dziedziczenia władzy, na której Bégonowi bardzo zależało, ale również sprawiło to, że Gilles mniej uwagi poświęcał mu, a więcej swemu nowemu dziecku. Dla kogoś, kto uznawał, że na tym świecie pozostał mu tylko ojciec był to cios nie do zniesienia. Zaczął szukać wyjaśnienia wszystkich nieszczęść, która spadły zarówno na niego jak i na ród. Zagłębił się w dawnych tekstach i podaniach na temat rodziny Montaigne. Od tego czasu zaczęła się jego paranoja.
Podczas swych studiów odnalazł pogłoski na temat klątwy, która została rzucona na jego przodka przez elfią wiedźmę. Legenda mówiła o rzezi, którą urządził człowiek znany jako Leuthard, polował na uciekające elfy i nie okazywał litości nawet kobietom i dzieciom. Wtedy też, gdy nie został już nikt inny natknął się na starą elfkę, która stała niewzruszona pod ogromnym dębem. Jej również nie okazano litości, jednak wraz z ostatnim tchnieniem przeklęła Leutharda i wszystkich jego potomków. Nikt nie wiedział czego dotyczyła klątwa, jednak podania mówiły, że mężczyzna miesiąc po tych wydarzeniach zachorował i zmarł w męczarniach.
Nie ważne było ile prawdy znajdowało się na rozpadających się kartach dawnych ksiąg. Bégon wierzył w każde słowo, dla niego wszystko miało sens i łączyło się w logiczną całość. Uwierzył, że jest przeklęty i starał się nawet przekonać o tym ojca, jednak ten nie chciał słuchać tez opartych na słowach ksiąg, o których już dawno świat zapomniał.
Chłopak jednak nie poprzestał na tym. Zagłębił się w swej paranoi jeszcze bardziej. Doszukiwał się spisków i intryg wszędzie gdzie był. Był pewien, że macocha knuje przeciw niemu, nie mógł również ufać swemu rodzeństwu. W końcu to on był pierworodnym, a więc był jedyną przeszkodą w drodze do władzy.
By uchronić się przed knowaniami macochy, a również by kontynuować swe studia na temat klątwy, która ciąży na rodzie Montaigne od pokoleń, postanowił udać się na studia. Wsparcie finansowe z przyjemnością zapewnił mu ojciec, a pochodzenie sprawiło, że został przyjęty w Val Royeaux z otwartymi ramionami. Uniwersytet wybił mu niektóre pomysły z głowy, a wypełnił ją zrozumieniem polityki i Wielkiej Gry. Wiary w niektóre zabobony nie mogli mu wybić, jednak pomogli mu spojrzeć na pewne sprawy w nowy sposób. Życie w stolicy sprawiło również, że przesiąkł wielkomiejskimi poglądami i sposobem bycia.
Teraz wrócił do swego rodzinnego miasta. Gotów pokazywać się na salonach, przypomnieć o swej obecności i prawie do władzy w Val Montaigne. Co ważniejsze, był gotowy by przestać być „pionkiem”, a stać się „graczem”.
Uwagi dla Mistrza Gry:• Bégon jest okropnie przesądny i wciąż wykazuje cechy typowe dla paranoika. Uważa, że jego naszyjnik przynosi mu szczęście i chroni przed klątwą.
• Wierzy, że macocha nie odda mu tak łatwo władzy i będzie walczyć, by któreś z jej dzieci objęło władzę.
• Żyje Wielką Grą. Jest przekonany, że może daleko zajść jeśli dobrze wszystko rozegra.
• Zadufany i arogancki. Uważa, że jego pozycja i aparycja pozwala mu zdobyć co tylko sobie zapragnie.