CHARAKTERYSTYKA
Drobna postać ukryła się szybko we wnęce, w której stała rzeźba przedstawiająca kobietę. Kryjówka znajdowała się na granicy kręgu światła rzucanego przez pochodnię na ścianie. Strażnicy, którzy patrolowali zamkowe korytarze byli przyzwyczajeni do blasku płomieni i do tego nie podejrzewali, że córka ich pana może ukrywać się za posągiem. Dlatego przeszli obok, nie zauważywszy dziewczyny. Kiedy kroki ucichły wyślizgnęła się z kryjówki i uśmiechnęła się szeroko, po raz kolejny tryumfowała. Od miesięcy bawiła się w kotka i myszkę ze strażnikami, wymykając się z zamku. I za każdym razem, gdy wracała musiała znosić pełne wyrzutu oraz niepokoju spojrzenie ojca. Bał się o nią i jej rodzeństwo, o tych z rodziny, którzy zostali. Jednak dusiła się w zamku. Nie potrafiła zrezygnować ze swoich częstych wycieczek do Wysokoża. To był już jej rytuał, kiedy przebierała się w niewyróżniający się strój zwykłych ludzi, a następnie wymykała się przejściem dla służby. Nikt jej nie widział, nie wiedział, że tak naprawdę jest Marisą Cousland, najmłodszą córką ich pana, Ardela.
Przebranie oraz nadmierna wiara we własne umiejętności czasem sprawiała, że zachowywała się lekkomyślnie, ale po śmierci braci bardzo uważała. Rozmawiała tylko ze swoimi przyjaciółmi i nigdy nie zostawała na noc w mieście. Ograniczała też czasowo swoje wycieczki, nie trzymała się też żadnego schematu wypadów. Zachowała wszelkie możliwe środki ostrożności, ale mimo tego czuła wyrzuty sumienia. Nie potrzebnie zamartwiała swoim zachowaniem ojca.
Wiedziona wyrzutami sumienia skierowała się w stronę swojej komnaty, gdzie czekał na nią Demon. Zrzuciła ubrania i wsunęła się do łóżka, w którym czekał na nią wierny mabari. Tego dnia postąpi zgodnie z wolą ojca, zostanie w domu, pozornie bezpieczna.
***
Siedziała przed lustrem w swojej komnacie i rozczesywała długie, czarne włosy. U stóp leżał Demon, mabari, którego dostała od ojca, kiedy ten jeszcze był szczeniakiem. Byli praktycznie nierozłączni, jedno ufało bezgranicznie drugiemu. Nawet teraz Marisa siedziała całkowicie rozluźniona, pewna tego, że Demon ostrzeże ją przed zbliżającym się niebezpieczeństwem.
Dlatego teraz mogła w spokoju oddawać się porannej toalecie, która nie zawsze była samą przyjemnością. Nigdy nie uważała się za jakąś piękność, przy większości Orlezjanek wypadała bardzo słabo. Nie ciągnęło jej do lustra, a raczej do zbrojowni i do placu ćwiczeń. Odbiło się to na jej wyglądzie.
Marisa jest niską kobietką oraz chudą, co jest skutkiem odbytej za dziecka choroby oraz regularnych ćwiczeń z bronią. Pod cienką skórą można dostrzec mięśnie, które przy każdym ruchu wyglądały jak obdarzone własnym życiem. Wystające obojczyki oraz wyraźnie widoczne żebra, kręgosłup. Biustu mogła pozazdrościć każdej kobiecie, gdyby tylko ją to interesowało. Większość ubrań zwisała na niej luźno, a krawcowe często załamywały ręce nad sylwetką dziewczyny. Niska, mały biust, za to nogi miała stosunkowo długie, tak samo szyję. Do tego dochodziła niechęć do sukien, przy okazji każdego balu kłóciła się z matką. Zwykle stawało na jej zdaniu i Marisa musiała zakładać kobiece ubrania. Dlatego nikt nigdy nie widział jej zadowolonej podczas większych wydarzeń. Nie obchodziło jej to, że matka specjalnie dobiera te ubrania tak, żeby podkreślić jej niebieski, niczym kwiaty chabrów, kolor oczu i zakryć niedoskonałości figury. Była wojowniczką, a nie kawałkiem mięsa, który należało pokazać z jak najlepszej strony by się sprzedał. Miała jeszcze czas na męża, a przynajmniej tak się jej wydawało.
Marisa spojrzała w lustro, z którego spoglądała na nią dziewczyna o fioletowych oczach. Szlachetna twarz o prostym nosie i pełnych, malinowych ustach. Piękna młoda kobieta, a przynajmniej tak twierdził ojciec. Jako jedyny popierał jej niechęć do małżeństwa. Wielokrotnie powtarzał, że ma czas, że powinna znaleźć sobie kogoś, kogo pokocha.
***
Marisa stała obok taty na zamkowym placu ćwiczeń. Ardel trzymał w dłoniach krótki miecz, a właściwie sztylet.
-
Dlaczego chcesz nauczyć się walki? - tego dnia teyrn Wysokoża był wyjątkowo poważny. Córka chciała, żeby uczyć jej fechtunku. W Fereldenie nie było to nic dziwnego, wiele kobiet potrafiło walczyć. Ważne dla mężczyzny było, żeby dziewczynka nie chciała tego z niewłaściwych pobudek.
-
Chcę bronić innych, tych, którzy sami nie mogą się obronić. - Ardel słysząc te słowa uśmiechnął się i poczochrał czarną czuprynę córki.
W tym momencie wszystko się zmieniło. Twarz mężczyzny zalała krew, wszystko wokół płonęło. Słychać było krzyki. Marisa nie była już małą dziewczynką, to ona stała na placu i krzyczała z rozpaczy. W ręku miała miecz, który niezwykle jej ciążył. Za jej plecami pojawił się orlezjański kawaler, który zamierzał się do ciosu…
Marisa obudziła się z krzykiem. Od śmierci jej braci koszmary nasilały się. Nikomu o tym nie mówiła, jednak spała coraz gorzej. Nie tylko ojciec nie mógł się pogodzić ze śmiercią bliskich. Z dnia na dzień coraz bardziej nienawidziła Orlezjan, którzy zabrali członków jej rodziny. Zaczynała myśleć o zemście oraz o wolności.
***
Marisa tego dnia od rana ćwiczyła walkę. Rzucanie nożem do celu, fechtunek. Z tym drugim pomógł jej przyjaciel. Sir Markus, od dziecka spędzali czas razem, i choć był przystojnym mężczyzną to nigdy ich relacja nie wyszła poza przyjaźń. Czasem razem ćwiczyli, jak tego dnia. Raz wygrywała Marisa, a raz Markus. Jedno znało drugie na wylot i potrafili reagować na swoje ruchy z wyprzedzeniem. Razem stanowili duet, który był zgrany idealnie.
Jednak Marisa miała i przed nim tajemnice. Koszmary, które ją dręczyły i chęć przeciwstawienia się Orlezjanom. Ukrywała też strach przed czasem. Była coraz starsza, mimo że młoda i nie mogła tego lekceważyć. Była sama, przeciwko Cesarstwu i nie wiedziała, jak zdobyć sprzymierzeńców.
Fereldeńczyli przegrywali z własnym strachem oraz bezsilnością…
Uwagi dla Mistrza Gry:• Marisa często wymyka się z zamku w przebraniu zwykłego mieszkańca Wysokoża w tajemnicy przed wszystkimi.
• Nade wszystko pragnie pomścić braci oraz kuzyna.
• Zrobi wszystko, żeby wyzwolić Ferelden spod jarzma Orlezjan.
• Jest niechętna mariażowi politycznemu, którego pragnie jej matka.