CHARAKTERYSTYKA
Farima an Ihrled o Yrkazaan, Głos Agnari, Krzyk Pomroku, Znawczyni Ścieżek. W prezencie na swe urodziny obok ciepłych futer, misternych ozdób z kości i rzemienia czy wystruganych z drewna zabawek trzecia, najmłodsza córka szamanki Ihrled dostała też zestaw tytułów, które zupełnie nic dla niej nie znaczyły. Biorąc pierwszy oddech nie wiedziała przecież, jak wiele znaczyć miała pora dnia, którą poznała jako pierwszą, ani jak zinterpretowane zostały trzy nienaturalnie jasne, równoległe pręgi, które znaczyły jej plecy. Nazwano ją Głosem Agnari, bo plecy na wysokości lędźwi zdobiły jej trzy nienaturalnie jasne, równoległe pręgi. Mówiono o niej Krzyk Pomroku, bo zapłakała właśnie wtedy, późnym zmierzchem, gdy drapieżcy zwykli ruszać na łowy. Widziano w niej Znawczynię Ścieżek, bo wybrana przez patronkę klanu, nie mogła być nikim innym.
Ani we wczesnym, ani późniejszym dzieciństwie podobne metki nic jej jednak nie dawały. Dorastając w Yrkazaan, niewielkiej osadzie po orlezjańskiej stronie Mroźnego Grzbietu, nie mogła liczyć na specjalne traktowanie - przynajmniej nie w znaczeniu obchodzenia się z nią ulgowo, obdarowywania jej większymi względami. Tak naprawdę było wręcz przeciwnie, bo składane na jej barkach oczekiwania wymagały przecież, by była lepsza. Miała reprezentować Agnari, klanową patronkę, rosłą panterę śnieżną o oczach z lodu, tę, która kroczy śladami Hakkona. Miała prowadzić i chronić, polować i pazurami wyrywać to, co jej się należało. Ponadto była też córką Ihrled, a choć najmłodszą, to dziedzictwo matki rozkładało się przecież po równo na każdą z sióstr. Farima zawsze musiała więc więcej, lepiej, szybciej. Niedoścignionym wzorem, tym miała się stać, tego oczekiwano po naznaczonej przez dziką patronkę.
Te tytuły nie były dla niej darem, jasne pręgi na plecach stały się stygmatem, nie powodem do dumy. Na każdy jeden siniak jej rówieśników, z którymi szkoliła się pod okiem klanowego weterana, Botlofa Ślepego, przypadały co najmniej trzy jej własne. Gdy pozostali ćwiczyli jeszcze z drewnem w dłoni, ona musiała sięgać już po tnące żelazo, kąśliwość którego odczuwała na własnej skórze. Jej przyjaciele swe pierwsze zbroje z futer dostawali zwyczajowo od rodziców, ona jednak musiała zrobić ją sama, z własnoręcznie upolowanego zwierza. Do tego wszystkiego dochodziła zaś jeszcze magia - tradycyjne opętanie duchem przywołanym przez matkę, nieustanna walka z przewodnim demonem, wyczerpujące ćwiczenia, po których twarz Farimy spływała cieknącą z nosa krwią i wreszcie sam rytuał odpędzenia, okupiony całopaleniem wadery z jednej z pobliskich watach. Ogień trawiący Awarkę od wewnątrz ostygł, płomienie stały się zimnymi, surowymi, podporządkowującymi się woli magini. Jej ciało, ułomne jak u każdego człowieka, zyskało drugą formę otwartą na znacznie więcej bodźców, jej serce zaś stało się domem dla szczypty pierwotnej dzikości, jaką wyszarpnęła z trzewi opętującego ją demona.
Kolejnymi latami spełniania oczekiwań, tym właśnie było dla niej dorastanie. Awarskie dzieciństwo nigdy nie należało do łatwych, ale Farima w ogóle nie wiedziała, co tak naprawdę to słowo znaczy -
dzieciństwo. Czym było? Gdzie był ten czas na zabawę, tarzanie się w śniegu i ganianie za wyimaginowanymi wrogami? Nie miała tego, jej czas bowiem w całości poświęcony był Agnari.
Nie żałowała tego jednak. Na początku nie wiedziała przecież, że młodość mogłaby wyglądać inaczej, a później, gdy zaczęła to dostrzegać, żal skutecznie wyparła satysfakcja z bycia lepszą. Jasne pręgi, blizny nabyte wskutek w jakiś sposób nieprawidłowego rozwoju płodowego, wciąż były raczej symbolem jej odmienności niż wyjątkowości, ale Farima oswoiła je, uczyniła z nich swój amulet. Skoro nie mogła zmienić tego, kim była, kogo w niej widziano, najlepiej było po prostu to wykorzystać - i Awarka zrobiła to, wysączając otrzymane możliwości do ostatniej kropli. Nauczyła się wszystkiego, co rodzina mogła jej pokazać, czerpiąc siłę żelaza od wojów i magię od matki i sióstr. Tytuł Głosu Agnari przekuła na swój własny sposób, przywłaszczając sobie zmiennokształtną postać dzikiej patronki, jedyną, jaką opanowała. Krzyk Pomroku brzmiał silniej niż dotąd, stał się pieśnią zimy, zewem zagrzewającym gorącą, awarską krew. I Ścieżki - rzeczywiście, poznała je, rodzinne góry znając teraz lepiej niż ktokolwiek z jej klanu. Przerosła wszystkich swych mistrzów, bo tego właśnie od niej oczekiwano. Wysoka, smukła, o żylastych mięśniach stała się symbolem swej osady, a spleciona w ciasne warkocze jasna grzywa stała się pierwszym, co zwykły widzieć odwiedzane przez delegacje Yrkazaanu grody.
A potem odeszła. Głos Agnari klęknął przed silniejszym zewem, rujnującym dotychczasowe przekonania o nierozerwalnej więzi przykuwającej Farimę do Mroźnego Grzbietu. Tak, krępujące ją łańcuchy rzeczywiście istniały - narzucały zwyczaje, styl walki, wierzenia i magię, z których Awarka przecież nie zrezygnowała. Ale nie mogły jej zatrzymać. Nie, kiedy pod ochronnym totemem zatrzymała się Szara Straż.
Przybyła pod postacią niewysokiej, ciemnoskórej Silje Maral. Niższa od każdego mężczyzny i każdej kobiety zamieszkującej Yrkazaan, o delikatnych, niemal dziecięcych rysach twarzy budziła rozbawienie, nie szacunek. Przyszła żądać, jak jednak zamierzała to zrobić? Chciała złamać synów i córki Agnari, ta jednak przecież przed nikim nie schylała karku. Zimne żelazo nie mogło zrobić wrażenia na tych, którzy przecież z nim się wychowywali, surowa zbroja nie była lepszą od tych kryjących ciała wojów z gór. Argument siły nie miał racji bytu, podobnie jak sztandar Prawa Werbunku.
Mimo tego Farima odeszła. Jedna noc, tylko tyle potrzebowała Silje. Jedna noc spędzona pod ochronnym totemem, w cieple buchającego ognia. Jedna noc, podczas której wymieniono ledwie kilka pozornie niewiążących słów.
Wyruszyły o świcie. Niepozorna strażniczka i postawna, odziana w obszytą futrem zbroję Awarka, smukły miecz przy zdobionych, jednoręcznych toporach. Elegancja i dzikość podążyły jedną ścieżką, a przeznaczenie Yrkazaan wkroczyło na nową ścieżkę, prowadzącą przez z powodzeniem zakończony Rytuał Dołączenia i kolejne lata poznawania nowego, obcego Farimie zagrożenia, tak odmiennego od surowych niebezpieczeństw Mroźnego Grzbietu.
Uwagi dla Mistrza Gry:• Zmiennokształtność Farimy ogranicza się wyłącznie do jednej postaci - sporych rozmiarów pantery śnieżnej. Awarka nie jest zdolna przybrać żadnej innej formy.
• Starsze siostry Farimy pozostały w klanie. Dwudziestosześcioletnia Atalla jest prawdopodobną następczynią swej matki na stanowisku szamanki, zaś trzydziestoletnia Diqna stoi na czele zbrojnego ramienia klanu.
• Ojciec Farimy, Tarbay, był świeżą krwią z mieszczącego się na północ od Yrkazaanu Grodu Kruka. Był tam jednym z łowczych plemienia i w tej też roli dołączył do nowej społeczności.