CHARAKTERYSTYKA
SPRAWOZDANIE Z REKRUTACJI
Pisząc ten raport jestem przekonana o słuszności podjętej przeze mnie decyzji, chociaż tę kwestię ostatecznie rozstrzygnie tylko czas.
Trudno mi pisać o przeszłości Äo, bo on sam jest śmiertelnie skryty, przynajmniej jeśli chodzi o swój własny życiorys. Szczątkowe informacje, które udało mi się z niego wydobyć, wydają się w mniejszym lub większym stopniu pokrywać z tym, co zdołałam pozyskać na drodze śledztwa i korzystając z pomocy agentów Kolektywu. Wiadomo mi, że jego matka pochodziła ze wschodniej prowincji Anderfels. Poszlaki wskazują również na to, by praktykowała magię. Ciąża, której następstwem jest Äo, zbiegła się w czasie z nieokreślonym przestępstwem popełnionym przez jego rodzicielkę, co w rezultacie doprowadziło do ucieczki kobiety z kraju. Ścigana przez Zakon, nie mogła pozostać w jednym miejscu przez dłuższy czas. Zawędrowawszy do Rivain, niewątpliwie korzystając po drodze z wszelkiej dostępnej pomocy (po mistrzowsku zacierając ślady), urodziła tam dziecko i pozostawiła je w opiece bądź podrzuciła jednej z rivaińskich wróżbitek. Krótko po tym ponownie zniknęła, tym razem na dobre.
Dzieciństwo Äo spędził pod protekcją wieszczki, co zresztą sam potwierdził. Ciężko powiedzieć, czemu ta ostatnia zdecydowała się zatroszczyć podrzutkiem, ale z drugiej strony ów obrót wydarzeń nie jest wcale taki nieprawdopodobny, wszak nie jest wielką tajemnicą, że apostatki z Rivain nierzadko przygarniają w celu przeszkolenia przyszłe pokolenia magów. Nie wyjaśnia to natomiast, dlaczego Äo pozostał przy jednej z nich prawie dwadzieścia lat. Założyłam, że wytworzyły się między nimi cieplejsze relacje, a chiromantka mogła nawet pełnić rolę zastępczej matki.
Nietrudno zgadnąć, od kogo nowy nabytek Kolektywu nauczył się wszystkiego o Pustce i magii. Jego talent magiczny i apetyt na zdobywanie wiedzy musiały ujawnić się w bardzo młodym wieku. Äo zdradził mi także, iż wpajano mu wiedzę i ćwiczono w umiejętnościach niezwiązanych z czaroznawstwem. Przykładowo pisanie i czytanie wychodzi mu zaskakująco sprawnie. Dość szybko się przy tym usamodzielnił i stał typowym samoukiem. Nie mam pojęcia w jaki sposób stał się tak biegłym szermierzem, jakkolwiek drobne (aczkolwiek liczne) blizny na ciele wskazują na metodę "prób i błędów".
Koniec końców, nie czując przywiązania do miejsca, w którym dotychczas przebywał, wyruszył na południe. Na dłużej osiadł dopiero w Wolnych Marchiach. Podejmując się rozlicznych, dorywczych prac, żył z dnia na dzień, w swoistym ukryciu. W wolnym czasie szlifował swoje zdolności i uczył się nowych. Co więcej, wiele podróżował, odwiedzając między innymi Starkhaven, Tantervale i Wycome, najwięcej czasu spędzając jednak w Kirkwall.
Tam też udało mi się przypadkiem na niego natknąć. Pośpiesznie przechodząc przez dzielnicę portową, zupełnie mnie nie dostrzegł i prawie staranował. Odwrócił głowę i wyszeptał krótkie "przepraszam", prędko odmaszerowując bez przystanku w sobie tylko znanym kierunku. W całym zamieszaniu udało mi się zwrócić uwagę wyłącznie na jego niezwykłe, turkusowe oczy. Już wtedy instynkt podpowiadał mi, że ich właściciel był nietuzinkową osobą.
Swoje przypuszczenia potwierdziłam tydzień później. Äo, bo tak przedstawił mi się młodo wyglądający, przeciętnie zbudowany i umiarkowanie wysoki facet o jasnych włosach, zdecydował się odpowiedzieć na wystawione ogłoszenie i odszukał mnie w lokalnej austerii. Nie pamiętał naszego wcześniejszego spotkania, ale ja nigdy nie pomyliłabym tych fascynujących ślepi. Spędziliśmy wieczór delektując się winem i w ciągu tych kilku godzin zdołał zainteresować mnie swoją osobą na tyle, że postanowiłam go zatrudnić.
Wkrótce wyruszyliśmy razem w góry Vimmark. Początkowo Äo zachowywał się nad wyraz profesjonalnie, nie angażując się w nic poza pracą – najęty był bowiem jako zwykły wykidajło. Po jakimś czasie udało mi się poznać go odrobinę dokładniej, a przy jednej z okazji zaobserwowałam, jak swobodnie posługuje się magią. Zaryzykowałam i powiedziałam mu o tym odkryciu. W odpowiedzi pokręcił jedynie głową ze szczerym uśmiechem. Od tamtego momentu, przez ponad trzy miesiące badaliśmy ruiny i jaskinie, studiowaliśmy antyczne ideogramy, wymienialiśmy się spostrzeżeniami. Choć nie dorównywał mi w zakresie teorii i wiedzy, to jego lotny umysł i niecodzienny tok myślenia sprawiały, że wszelkie zastoje w obserwacjach i analizach trwały znacznie krócej, niż zazwyczaj.
Zaimponował mi przy tym także swoim osobliwym usposobieniem. Do tej pory nie spotkałam nikogo tak zdystansowanego do otaczającego świata. Äo przez cały okres naszej współpracy jawił się jako ktoś, kto nie jest zainteresowany ani wielką sławą, ani bogactwem, ani żadnym innym, wyższym celem. Jak na apostatę ukrywającego prawdziwą tożsamość, jest wybitnie spokojną, momentami nawet apatyczną jednostką, nie dającą poznać się w zadowalający sposób. Do dziś postrzegam go jako człowieka nieco oderwanego od rzeczywistości, stosunkowo zamkniętego w sobie, o znacznych pokładach cierpliwości, w jakimś stopniu przytępionego społecznie. Äo jest ambitny, lecz nie zuchwały. Okazjonalnie przejawia swoistą fircykowatość i lekkoduszność, a nieobycie z ludźmi objawia się u niego w formie urokliwego nieokrzesania. Pozornie brakuje mu jakichkolwiek ludzkich przywar, ale gdybym miała przyrównać go do cennego klejnotu, z pewnością jego odpowiednikiem wśród szlachetnych kamieni byłby nieoszlifowany szafir – piękny, acz niedoskonały. Enigmatyczność charakteru Äo jest jego największą zaletą i równocześnie największą wadą. Nie sposób stwierdzić, czy tak naprawdę kiedykolwiek dowiemy się o nim czegoś więcej. Sam niebieskooki nie podziela mojej opinii na swój temat. Nie uważa się za kogoś specjalnego, a świadomość, że ktoś może go w ten sposób percypować, sprawia mu pewien dyskomfort.
Po powrocie do Kirkwall, nasze drogi szybko się rozeszły. Jednakowoż, dopiero po tym, jak opowiedziałam mu o naszej organizacji i zaproponowałam, by do niej dołączył. Złamałam procedury w dobrej wierze i jestem gotowa ponieść wszelkie konsekwencje z tego wynikające, bo jak wspominałam na wstępie, uważam, że podjęta przeze mnie decyzja była słuszna, a Äo, działający w Fereldenie pod kryptonimem "
Lev", a w każdym innym zakątku kontynentu pod mianem "
Rhys", odkryje w Kolektywie swój prawdziwy potencjał i zanim ktokolwiek się obejrzy, stanie się autorytetem dla wszystkich nowicjuszy tudzież inspiracją wielu starszych magów.
Podpisano:
Lynette z Val Chevin
ZAŁĄCZNIK DO SPRAWOZDANIA
Badany dobrowolnie poddał się kontroli medycznej. Aparycja pokrywa się z opisem rekrutującego. Nie stwierdzono żadnych dysfunkcji w funkcjonowaniu organizmu badanego i żadnych przewlekłych chorób (w tym objawów nadużywania lyrium).
Uwagi, znaki szczególne i zastrzeżenia:
• "Przewlekła wada postawy" badanego wynika w rzeczywistości ze zwykłego lenistwa i nie niesie za sobą żadnych konsekwencji klinicznych – co najwyżej sprawia, że badany wydaje się niższy, niż faktycznie jest.
• Blizny na ciele badanego powstały w efekcie ran odniesionych bronią białą, przynajmniej w zdecydowanej większości. Ich skromne rozmiary sugerują nienaturalny sposób leczenia powstałych urazów.
• Badany podchodził do próby psychologicznej dwa razy; całkowicie abstrakcyjne odpowiedzi nie pozwalają na wyciągnięcie z prób żadnych sensownych wniosków.
Podpisano:
Starszy konsyliarz Kolektywu Magów
Veslan Tabris
Uwagi dla Mistrza Gry:• Historia postaci zawiera mnóstwo niedopowiedzeń i luk, ale jest to zabieg celowy, dzięki któremu łatwiej będzie wdrożyć Äo w obecną fabułę. Można go umiejscowić niemal w dowolnym miejscu.
• Od rekrutacji do Kolektywu minęły dwa lata. Przez ten czas Äo udało się wyrobić wśród członków jakąś reputację, ale jego totalny brak zainteresowania wspinaniem się w hierarchii organizacji sprawił, że nikt nie wie jakie zadania powinno mu się przydzielać.
• Plany postaci od dłuższego okresu pozostają niezmienne: okupuje ją praca dla organizacji, doskonalenie własnych umiejętności, badania związane z Pustką, eksperymenty magiczne; osobistym celem Äo jest zdobycie szerszej wiedzy związanej z zaklinaniem i odkrycie sposobu (jeżeli taki istnieje), dzięki któremu zwykli magowie także mogliby trudzić się tym rzemiosłem.
•
Obawiam się, że nie będę w stanie odpisywać fabularnie w przeciągu 24/48 godzin, więc z góry uprzejmie proszę o wyrozumiałość i prowadzącego, który weźmie pod uwagę moją dyspozycyjność.