CHARAKTERYSTYKA
Wiele osób ocenia ją po wyglądzie i jest to podstawowy błąd. Każdy kto na nią spojrzy odnosi wrażenie, że nawet najmniejszy dotyk może ją uszkodzić. Przecież to takie małe, drobne, a jeśli upadnie? Pewnie w kontakcie z ziemią rozpadnie się na kawałki i co wtedy? W dodatku jej delikatna, jasna jak mleko skóra wcale nie rozwiewa tych obaw. Jej cera reaguje bardzo nerwowo na jakikolwiek kontakt ze słońcem, wówczas na policzkach i nosie dziewczyny pojawiają się delikatne piegi. Jej twarz ma owalny kształt, a delikatne rysy nadają jej niewinny wyraz. Najbardziej charakterystycznym fragmentem jej lica są dość duże, obramowane gęstymi czarnymi rzęsami oczy. Tęczówki jej mają barwę błękitną, zdobią je delikatne zielone cętki.
Włosy Nathairy mają kolor złota przeplatanego miedzianymi kosmykami. Sięgają jej nieco za ramiona. Niezależnie od pogody czy warunków pozostają idealnie ułożone, co niektórzy uważają za jakąś magiczną sztuczkę.
Jej ubranie raczej niewiele o niej mówi, gdyż zwykle jest ono dopasowywane do okazji oraz aktualnej temperatury. Lubuje się w ekstrawaganckich sukniach, zawsze zgodnych z aktualnie panującą modą. Do tego jest zwolenniczką twierdzenia, iż diamenty to najlepszy przyjaciel kobiety, więc nie rusza się z domu bez odpowiednio dobranej biżuterii. I choć noszone przez nią nazwisko nie pozostawia wątpliwości co do kraju jej pochodzenia, to przyjęła Orlezjański zwyczaj noszenia maski.
Na pewno nie da się określić jej charakteru jednoznacznie, gdyż jest on zwykle dopasowany do okazji. Warto zacząć od tego, jakie wywiera pierwsze wrażenie. Ot, miła, dobrze wychowana dziewczyna, jakich wiele. Osoba, która wie kiedy należy milczeć, a kiedy mówić, kiedy się śmiać, a kiedy zachować spokój. Żywy dowód na to, iż brak ogłady i kunsztu słownego nie jest wrodzoną cechą Fereldeńczyków. Zwykle w oficjalnych sytuacjach uśmiech niemal nie znika z jej ust, mówi ożywionym tonem i po prostu nie da się jej nie lubić. Do tego doskonale potrafi rozpracować rozmówcę w biegu, jeśli już wcześniej nie przeprowadziła odpowiedniego wywiadu i nie dowiedziała się wszelkich informacji o danej osobie. Mówi się, że charakter kształtują ludzie z jakimi się obcuje, więc można odnieść wrażenie, że wszyscy wokół niej to osoby fałszywe. W dużym stopniu nie mija się to z prawdą. Ciągłe intrygi odbiły swoje piętno na jej psychice. Nie ufa nikomu i w niemal każdej sytuacji dopatruje się podstępu. Nikomu też do końca nie udało się pozyskać jej wierności – uważa, że nie jest nic winna Fereldenowi, z kolei Orlais zależy tylko na maksymalnym ją wykorzystaniu.
Nathaira, choć urodzona wśród arystokracji, ma dosyć dobre stosunki z nielicznym znajomymi o gorszym statusie społecznym. Brak pogardy okazywanej w rozmowach z nisko urodzonymi zyskał jej wielu sympatyków, a ci którzy nie są zauważani przez arystokrację stanowią doskonałe źródło informacji. Jak można się domyślić panienka Theirin jest dosyć interesowna jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Dziewczyna stara się być równie bezwzględna co inni uczestnicy Wielkiej Gry, miewa jednak czasem chwile wątpliwości.
Nathaira to najstarsze dziecko obecnego władcy Fereldenu, króla Brandela. Nigdy nie dane jej było zaznać potęgi, jaką w dawnych czasach cieszył się ród. Nie miała nawet okazji, by długo nacieszyć się tym co z niej zostało. Mając zaledwie kilka lat została przekazana pod opiekę Orlezjanom. Oficjalnie był to gest dobroci ze strony cesarza, oto przyjmował na swój dwór nieokrzesane dziewczę z podbitego państwa. Każdy jednak wiedział co to oznaczało – jeden nieostrożny ruch pozostałych członków rodu Theirin i dziecko miało za to zapłacić.
Sama Nathaira niewiele wówczas rozumiała z zaistniałej sytuacji. Wyrwanie jej z rodzinnego domu przeżyła bardzo ciężko – nocami męczyły ją koszmary i niewiele spała, odmawiała zjadania przyniesionych posiłków, a po jakimś czasie zaczęła chorować z osłabienia. Taki obrót spraw był nie na rękę cesarzowi, oto bowiem zaistniała obawa utraty ważnej karty przetargowej. Możliwe, że jej żywot zakończyłby się przedwcześnie, gdyby nie interwencja samej cesarzowej-matki. Ta, znając się na ludzkiej psychice, rozpoczęła olbrzymie zmiany w otoczeniu Nathairy. Po pierwszy dopuściła do jej opieki znane dziewczynce osoby, niańki i służki sprowadzone aż z Fereldenu. Co prawda istniało teraz większe ryzyko przecieku informacji, ale była to lepsza alternatywa niż odesłanie królowi Brandelowi ciała jego córki.
Z dnia na dzień dziecko zaczęło zdrowieć w oczach i już po jakimś czasie odzyskało swój dawny wigor. Będąc osobą energiczną i wesołą zyskała sympatię nie tylko swych pobratymców, ale również miejscowych. Oswoiła się z odmiennym klimatem i nauczyła wysławiać jak na młodą damę przystało. Do jej planu dnia dołączano kolejne lekcje, zupełnie inne od tych, dawanych zazwyczaj kobietom w jej ojczyźnie. Orlezjanie doszli do prostych wniosków – zamiast męczyć się z niezadowoloną z życia Fereldenką lepiej zrobić z niej jedną z nich. Ciężkie tkaniny i futra zastąpiły w jej garderobie egzotyczne jedwabie. Stałym elementem jej stroju szybko stała się bogato zdobiona maska i kosztowna, krzykliwa biżuteria. Nigdy nie miała nawet okazji trzymać w rękach ciężkiego orężu, czy nosić zbroi. Zamiast tego obserwowała otaczających ją ludzi i powoli zaczynała dostrzegać otaczające ją intrygi.
Osoby z jej otoczenia, które w dawnych latach sprowadzono z Fereldenu powoli odchodziły w niepamięć. Kolejne służki zmieniały pracę, bądź ginęły w niewyjaśnionych okolicznościach. Nathaira miała coraz mniej osób, które sprowadziłby ją na „właściwą” drogę, podtrzymałyby jej przewiązanie do ojczyzny. W większości przypadków rotacja ludzi w jej otoczeniu nie martwiła ją zbytnio, odczuła ją dopiero gdy bez słowa do ojczyzny powrócił jeden z jej obrońców, Biafra Cousland. Mężczyzna z którym udało jej się nawiązać nić porozumienia zniknął z jej życia z dnia na dzień. Nath, choć tego zbytnio po sobie nie okazało, czuła się zdradzona i skrzywdzona przez taki obrót spraw. Oczywiście jej negatywne odczucia zostały umiejętnie wykorzystane, podsycono jej niechęć do rodaków.
W końcu jedyną osobą, która znała ją dłużej niż parę miesięcy była stara niania. Kobieta z nieskrywaną niechęcią podchodziła do okupanta i z przerażeniem obserwowała wszelkie zmiany zachodzące w swej podopiecznej. Im bardziej jednak starała się wpoić w nią wartości tradycyjne dla Fereldenu, tym bardziej księżniczka się buntowała. Zamiast wysłuchiwać opowieści o dawnej wielkości kraju wolała kształcić się w przydatniejszych dziedzinach – strategii czy ekonomii. Wielką przyjemność sprawiały jej przyjęcia i popołudniowe podwieczorki w towarzystwie ludzi, którzy potrafili zabawić ją rozmową.
W końcu wyczerpane stresem serce niani nie wytrzymało i odmówiło współpracy, ostatnie powiązanie dziewczyny z ojczyzną zniknęło. Nie poświęciła jednak nawet chwili na żałobę, zbyt zajęta swym nowym życiem. Wciąż jednak była zbyt naiwna, by dostrzec jak wiele kłamstw ją otaczało i dla jak wielu osób stanowiła jedynie pionek w Wielkiej Grze. Przekonała się o tym niedługo po swych trzynastych urodzinach, gdy jeden z licznych wysłanych za nią skrytobójców zdołał przedrzeć się przez straże. Wtedy też jedna z służek, jak się okazało szpieg w służbie Armand de l’Avey, stanęła między nią i ostrzem. Od dnia w którym niemal nie straciła życia Nathaira zmieniła swoje podejście do ludzi, coraz lepiej dostrzegając ich dwulicowość. Wrodzony talent do obserwacji i dedukcji pozwolił jej przejrzeć kłamstwa, którymi karmiły ją osoby z jej otoczenia. Nie minęło wiele czasu nim sama zaczęła stawiać niepewne kroki w sztuce manipulacji. Oczywiście daleko jej było w dołączeniu jako gracz do Wielkiej Gry, póki co jej największymi osiągnięciami pozostawało pozbywanie się niechcianych gości w taki sposób, by sami dawali jej sposób. Nie ograniczyła swych konwersacji z ludźmi, ale zamiast mówić szczerze podawała im na tacy to, co chcieli usłyszeć.
Jej działania nie pozostały oczywiście niezauważone, zwłaszcza przez tych, którym mogły potencjalnie nastręczyć problemów. Zakładnik, który zyska zbyt dużo możliwości, staje się niepewny. Zamiast jednak działać pochopnie sprawą zajął się szpiegmistrz Orlais. Dostrzegł szansę tam gdzie inni dostrzegali zagrożenie – oto miał idealnie odchowaną na orlezjańską modę księżniczkę, która nigdy nie miała okazji zarazić się patriotyzmem. Nathaira, choć znała historię Fereldenu, to zatraciła już kompletnie więź z tym krajem. Nikt jednak nie wiedział o jej prawdziwych poglądach, stanowiła więc szpiega idealnego. Wystarczyło ją tylko podszkolić, co oczywiście wiązało się z ryzykiem, ale potencjalne korzyści wielokrotnie je przewyższały. Armand wziął ją pod swoje skrzydła, przekazując jej część swej wiedzy i pozwalając, by uczyła się na własnych błędach. Nathaira zyskała jednego z najpotężniejszych ludzi w państwie jako sojusznika, mogła zapewnić sobie świetlaną przyszłość. Wystarczyło tylko robić to, co umiała najlepiej – kłamać. Zaangażowanie w Wielką Grę i jej wartość jako szpiega uchroniły dziewczynę przed szybkim wydaniem za mąż. Zapewne jej zamążpójście miało nastręczyć pewne problemy, jako iż prawo do tej decyzji mógł rościć zarówno Król Fereldenu, jak i Cesarz.
Uwagi dla Mistrza Gry:• Nathaira stara się zbudować własną sieć szpiegów, zwłaszcza wśród osób związanych z Feredlenem, którzy mają do niej zrozumiałą słabość.
• Zapewne w niedługim czasie zostanie wysłana do Fereldenu z wiadomym zadaniem – pomoc w neutralizacji zagrożeń w podbitym państwie.