Dragon Age

Share


Eithne

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
AutorWiadomość
Eithne
Eithne
- dragon age PBF -
PisanieTemat: Eithne Eithne EmptyPon Kwi 18, 2016 10:44 pm



Eithne

Wiek: Dwadzieścia cztery lata | Płeć: Kobieta


Rasa: Człowiek elfiej krwi | Frakcja: Nieregularni Blackstone'a | Rodzinne strony: Ferelden


PREDYSPOZYCJE

CIAŁO:
• Krzepa (Standard)
• Akrobatyka (Ekspert)
• Walka lekką bronią (Ekspert)
• Jazda wierzchem (Standard)
• Krycie się (Standard)
• Otwieranie zamków (Fajtłapa)
• Sztuka przetrwania (Ekspert)
UMYSŁ:
• Religia (Fajtłapa)
• Historia i język (Standard)
• Dedukcja (Nowicjusz)
• Poszanowanie (Nowicjusz)
• Elokwencja (Nowicjusz)
• Polityka (Fajtłapa)
• Łganie (Standard)
• Perswazja (Nowicjusz)
• Medycyna (Ekspert)
• Alchemia i zielarstwo (Nowicjusz)



EKWIPUNEK
Jednoręczny miecz z hartowanej stali, o jakże wdzięcznym imieniu Revan, z języka elfów oznaczającego wolność. Nigdy się z nim nie rozstaje. Długi na około metra, z ostrzem lekko zakrzywionym ku górze, ząbkowanym. Rękojeść miecza wzmocniona jest splotem z wytrzymałej, grubej skóry. Całość schowana jest w ozdobnej pochwie i spoczywa przy jej pasie.

•  Nie obyłoby się rzecz jasna bez podręcznego zestawu medyka. Zawsze nosi przy sobie zapas świeżych bandaży, kilka leczniczych mazideł, parę igieł wraz z nicią, a także małą buteleczkę wysokoprocentowego alkoholu do dezynfekcji ran. Przezorny zawsze ubezpieczony, czyż nie?

• Nie ma domu, jest podróżniczką z krwi i kości. Temu zawsze taszczy ze sobą wszystko, co może pomóc jej przetrwać w nawet najbardziej ekstremalnych warunkach: podręczny nóż myśliwski, hubka wraz z krzesiwem, ciepły pled na mroźne noce, wytrzymały sznur do wspinaczki, kilka wytrychów, pojemny bukłak z wodą, a także trochę suchego prowiantu na zaspokojenie pierwszego głodu.

• Przy pasie nosi ze sobą dwie sakiewki, z czego jedna jest na kilkanaście miedziaków i parę srebrników, zaś druga na garstkę leczniczych ziół typu elfi korzeń, aby w razie biedy mogła na szybko spreparować jakieś smarowidło na rany. Sakiewki same w sobie wykonane są z kolei z wytrzymałej, grubej skóry.

• Będąc ciągle w rozjazdach, nigdy nie zapomina o wzięciu ze sobą drobnej zmiany ubrania. Na wszelki wypadek zawsze ma ze sobą: parę skórzanych spodni, świeży komplet bielizny, długi ocieplany płaszcz z kapturem, kilka koszul, a także dodatkową parę skórzanych rękawic.

• Warto byłoby wspomnieć o wierzchowcu naszej bohaterki. Gorącokrwista klacz o dumnym imieniu Shiral, oznaczającego w elfim tyle co podróż, nie odstępuje jej choćby na krok. Szybka, zwinna i wytrzymała, nie tylko jest gotowa powieźć Eithne na drugi koniec Thedas, ale i ponieść za nią na swym siodle różnej maści toboły.

• Co prawda nie słynie z sentymentalności, ale bez względu na okazję jej szyję ozdabia srebrny medalion o nieznanej nikomu, prócz niej samej - wartości i historii. O owe świecidełko dba równie pieczołowicie, co o swój miecz.



CHARAKTERYSTYKA
Obcowisko w Denerim wspominała z czułością.
Tą zaplutą, opuszczoną przez wszelką opatrzność dziurę, w której przyszło jej wydać na świat swój pierwszy krzyk. Pierwsze, co pamiętała, to tą niepohamowaną odrazę, z którą patrzyła się na nią jej własna matka. Regularnie przez nią zaniedbywana, cudem przeżyła okres niemowlęcy. Następne, co pamiętała, to tą nieokiełznaną chęć mordu, którą widziała w oczach jej sąsiadów i dzieciaków z własnego podwórka. W ich oczach była wybrykiem natury. Aberracją, czymś, co nie miało prawa do życia. Widziała, widziała czym dla nich wszystkich była. Potworem. I z czasem sama zaczęła się tak postrzegać.
Gdy zielonookiej wybiła siódma wiosna, jej matka podcięła sobie żyły. Nie mogła już znieść hańby wychowywania tego przebrzydłego półelfa, krzywych spojrzeń, docinek. Nie mogła znieść jej. Bo była inna. Bo była niechciana. Bo dla niej była martwa już w chwili narodzin.
Od tamtej pory dziewczynka wychowywała się na ulicy, żebrząc o każdy okruszek chleba i żałośnie skomląc o każdego miedziaka, który pozwoliłby jej na dożycie następnego ranka. Inne bachory w jej wieku krnąbrnie ciągały swoje szmaciane lalki za zgniło żółte warkoczyki. A ona? A ona walczyła o przetrwanie. Kradnąc. Oszukując. Śpiąc opatulona dziurawym kocykiem po samo czoło, posklejane gęstą czupryną matowych od brudu, srebrnych niczym stal kłaków. Tuląc się na zimę z szczurami w obszczanych, najobskurniejszych zakamarkach obcowiska i gadając do ścian, które były jej jednymi partnerami do rozmów przez długi, długi czas.
Ale potem los się do niej uśmiechnął.
Grupka naczelnych, zajadłych awanturników obcowiska, sierot takich jak ona, w końcu postanowiła, że dłuższe znęcanie się nad zielonooką nie ma sensu, jeżeli ta nie potrafi im się nawet odgryźć. A może zlitowali się nad jej niedolą, bo widzieli jej nabrzmiałe od głodu, wątłe ciałko. I wiedzieli, że jeżeli ktoś nie pokaże dziewczynce, jak obrócić swoje słabości w siłę i jak raz a dobrze napełnić swój brzuch, nazajutrz zastaną ją co najwyżej martwą i zimną. Już nie od spania pod dziurawym pledem, a zimną od bycia cholernym trupem. Może i byli wstrętnymi zbirami, ale nie byli kompletnie bez serca.
Na jej szczęście.
Zaciągnęli ją do swojej małej, ciasnej, ale własnej - klitki. To tam poznała smak i zapach jabłek. I jak dźgnąć kogoś nożem w nerkę. A przede wszystkim miała dach nad głową i kogoś innego do rozmowy, niż nieczułe i głuche ściany, których kompania już jej zbrzydła. Najstarszy z grupy sierot pokwapił się nawet o wyłożenie jej podstaw pisania i czytania. No i liczenia, bo liczenie ile kto miedziaków podwędził z kieszeni miejscowego sklepikarza było wszak najważniejsze. Zielonooka szybko łyknęła haczyk i zaadaptowała się do nowej drogi życia. Bo wolała już wszystko, wszystko od tej palącej samotności. Od tego ciągłego głodu, którego widmo nadal nad nią krążyło i dotykało plagą jej słodko śniący umysł. Tak minął rok. I drugi, i trzeci, i czwarty...
A potem był ogień, krew i płacz.
W obcowisku wybuchły zamieszki. Domostwa zajęły się wstęgami czerwonożółtych płomieni, a te przeraźliwe krzyki, te krzyki - nigdy ich nie zapomniała. Uciekła. Wykorzystała ten moment cierpienia innych jako moment okazji. Szansę na ucieczkę z tej zaplutej, opuszczonej przez wszelką opatrzność dziury. I udało jej się. Tak ją uczono, biegła do utraty tchu, nie oglądając się za siebie. Zostawiając całe swoje życie za sobą, swoich przyjaciół, których ledwo co zyskała, a już utraciła.
Ponownie trafiła na ulicę.
Ale teraz wiedziała, na co ją tak naprawdę stać. I co jest w stanie tak naprawdę poświęcić, aby już nigdy nie zaznać tej palącej samotności i ciągłego głodu. Wystarczyło bowiem raz zakosztować zakazanego owocu, aby już nigdy, przenigdy więcej nie chcieć poczuć na języku żadnego innego smaku, niż tej jego kuszącej, oj kuszącej słodyczy. Z początku zajmowała się zwykłą, drobną kradzieżą. Spała tu i tam. Tutaj przywłaszczyła sobie jakiś srebrny pierścień nieostrożnej mieszczanki, a tam jeszcze podwędziła komuś brązowany świecznik z parapetu, gdy nikt nie patrzył. Była w tym dobra, cholera.
I ktoś w końcu to dostrzegł.
Tego cwanego niczym lis podlotka. Jej potencjał i niezłomną wolę przetrwania. Denerim roiło się od takich dzieciaków jak ona, ale to nie one zdołały prawie podwędzić mu sakiewkę, mu. Temu zgryźliwemu typkowi spod ciemnej gwiazdy, który okazał się być nikim innym, jak liderem wypływowej zorganizowanej grupy przestępczej działającej na terenie stolicy. Została co prawda złapana przez niego na gorącym uczynku, ale zaimponowała zbirowi swoimi usilnymi staraniami na tyle, aby ten przysposobił ją wkrótce do swojej szajki. I zawsze, ale to zawsze powtarzał jej, żeby nigdy nie dała się już złapać, bo ten świat nie wybacza takim, jak im. Mężczyzna postanowił wziąć ją pod swoje skrzydła. Stając się jej mentorem, kształcił nie tylko jej ciało, ale i przede wszystkim umysł.
Potem, gdy była już na tyle rosła, aby w ręku utrzymać swój pierwszy miecz i nie ugiąć się pod jego ciężarem - zaczął on tresować swojego wiernego kundla na nieulękłego, bezlitosnego wojownika. Bo temperament to dziewczyna miała równie ognisty, co wściekłego, bojowego psa.
I tak powstała Eithne, mały płomień.
Mały płomień, gotowy w każdej chwili rozniecić pożar i spalić na stertę popiołu wszystko, co stało mu na drodze. I tak jak mały płomień, który już tlił się gdzieś między rozżarzonym węgielkami, zapragnął więcej tlenu, i więcej, i jeszcze więcej. Chciał się nim dławić, dusić. Chciał płonąć i palić, burzyć i niszczyć. Tamci mieli rację, ona była potworem. Ale nim się nie urodziła. Ona nim została. I teraz to oni jej się bali. Jej i ostrza jej stali.
A gdy tylko dostrzegła kolejną szansę, bez wahania złapała ją za ogon i do siebie przyciągnęła. Rzuciwszy w kąt małostkową wierność, wybiła się z szeregów podupadającego interesu jej dotychczasowej kompanii na rzecz nowo powstałej niezależnej grupy najemników Markusa Blackstone'a i ruszyła w szeroki świat.
Aby palić, burzyć i niszczyć...



Uwagi dla Mistrza Gry:
• Ma już za sobą parę pierwszych zleceń w obrębie Denerim i okolicznych mu miast i miasteczek na konto Nieregularnych Blackstone'a. Po udowodnieniu przywódcy gildii, że wie czym to się je, udało jej się otrzymać zlecenia wyższej rangi w głębi Fereldenu i Orlais.
• Sprzedała lojalność swego ostrza grubszej rybie i zapewne nie na długo uda jej się uniknąć konsekwencji tej decyzji ze strony tych, których porzuciła w czasie biedy, w szczególności jej byłego mentora. Demony przeszłości dopadną wreszcie każdego, w tym i ją.
• Najstarszy elf z jej młodocianej grupki nadal żyje i ma się dobrze. Eithne nie ma bladego pojęcia, że chłopak przeżył zamieszki w obcowisku i obecnie rezyduje w Redcliffe. A do tego jest łącznikiem nikogo innych jak Nieregularnych, działając pod nieznanym kobiecie pseudonimem.
• Cierpi na paniczny lęk przed samotnością i porzuceniem, a także na bezsenność spowodowaną stale nawracającymi koszmarami, przybierającymi postać traum jej dzieciństwa.
Powrót do góry Go down
Andrasta
Andrasta
- dragon age PBF -
PisanieTemat: Re: Eithne Eithne EmptyWto Kwi 19, 2016 9:03 pm



KARTA ZOSTAŁA ZAAKCEPTOWANA

Punkty zgadzają się. Karta poprawna, treści zgodne z lore. Nieregularni mają doskonałe narzędzie w swych rękach. Wszechstronna niewiasta o zielonych oczach z wrzącą elfią krwią, to z pewnością mieszanka wybuchowa. Twoim opiekunem zostaje Eithne 777054846

Powrót do góry Go down

Eithne

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Dragon Age » Strefa gracza » Kartoteka postaci » Zaakceptowane » Niezrzeszeni-